wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 2.

O 17.30 siedziałyśmy już w samolocie i czekałyśmy na start. Obie nie chciałyśmy wspominać o sytuacji, która miała miejsce chwilę przed wyjściem.
Kiedy w końcu samolot wystartował założyłam słuchawki i odpłynęłam w dobrze znamy mi świat muzyki. Miałam teraz dla siebie jakieś 4 godziny. Później może zacząć się piekło.
Chociaż piekło? Piekło czekało na mnie w domu i miało na imię Ivo.
Przyszedł kolejny raz. Nie odpuści. Doskonale o tym wiedziałam, mimo że nie przyznawałam się do tego sama przed sobą.
"Świetnie Iza, spieprzyłaś sobie życie. Gratulacje!"
Westchnęłam i zamknęłam oczy. Po chwili odpłynęłam w płytki sen, w którym prześladowała mnie twarz mężczyzny, który wiele w moim życiu zmienił.

Przed 22 byłyśmy już w Berlinie. Zmęczone podróżą załadowałyśmy się do taksówki i skierowały w stronę hotelu. Na szczęście mieszkałyśmy w innym, niż Resovia. Bardzo dobrze, nie miałam dziś już siły na konfrontację z ojcem i chłopakami.
Pierwszą czynnością, za którą się zabrałam po wejściu do pokoju, było rozpakowanie walizki. Starannie poukładałam ubrania w szafie, sukienki powiesiłam na wieszakach.
Miałyśmy z Olką dwa osobne pokoje, na szczęście jeden obok drugiego. Postanowiłam iść się odświeżyć. Zabrałam ubrania na przebranie i weszłam do przestronnej łazienki.
Napełniłam wannę, dodałam mojego ulubionego, malinowego płynu i zanurzyłam się w pachnącej cieczy. Gorąca woda podziałała kojąco na moje spięte, zmęczone ciało. Odetchnęłam i zamknęłam na chwilę oczy. Odepchnęłam od siebie ponure myśli i zrelaksowałam się w 100 procentach. Dopiero kiedy woda zaczęła stygnąć sięgnęłam po gąbkę i starannie wyszorowałam całe ciało.
Odrobinę pobudzona do życia narzuciłam na siebie wybrane wcześniej ubrania.


Spięłam włosy w luźnego warkocza, zmyłam makijaż i przemyłam twarz wodą. 
Zerknęłam na zegar. Było przed 24. Miałam już na dzień dzisiejszy dość. Jedyne o czym marzyłam to cieplutkie, miękkie łóżeczko. Akurat, kiedy szłam zgasić światło ktoś zapukał do mojego pokoju. Uniosłam brwi do góry i otworzyłam. Tak jak się spodziewałam, stała w nich Ola. Wpuściłam dziewczynę, a ta od razu usiadła na moim łóżku.
- Co jest? - Zajęłam miejsce obok niej. Wyglądała na zdenerwowaną.
- No bo ten typek mi nie daje spokoju. - Odparła w końcu i popatrzyła na mnie uważnie.
- W sensie Ivo? - Zapytałam zrezygnowana i westchnęłam. 
- Tak. Powiesz mi o co z nim chodzi?
- Poznałam go jakiś miesiąc po przyjeździe do Krakowa... 
- No i...? - Zmotywowała mnie przyjaciółka.
- No i trochę namieszał w moim życiu. - Mruknęłam niezadowolona z tematu.
- Byłaś z nim? - Ola założyła ręce na piersiach.
- W pewnym sensie tak. - Dziewczyna uniosła wyczekująco brwi. - Ola nie chce o tym gadać.
- Iza, przyjaźnimy się tak? - Pokiwałam głową. - Ufasz mi? - Powtórzyłam gest. - No to mów.
- Naprawdę nie mogę. - Odchyliłam głowę i oparłam ją o ścianę. - Kiedyś się dowiesz, obiecuje. 
- No dobra. - Uniosła ręce do góry na znak dezercji. - Niech Ci będzie. Ale pamiętaj. Nie odpuszczę.
Parsknęłam śmiechem i uderzyłam ją lekko w ramię. Wiedziałam, że nie żartuje. Zawsze dowiadywała się tego, czego chciała. 
- Co robimy jutro? - Miałyśmy w końcu prawie dwa dni dla siebie. Mecz miał się odbyć dopiero w sobotę o 20. 
- Obiecałam Piotrkowi, że wpadniemy na ich trening. - Powiedziała z uśmiechem.
- Ni... 
- Nawet nie zaczynaj. - Przerwała mi od razu. - Idziemy i koniec.
- Dobra. - Położyłam się na łóżku i popatrzyłam w sufit. - O której?
- Na 12.
- Okej. Jak wstanę... - Zerknęłam na nią z ukosa.
- Obudzę Cię. - Cmoknęła mnie w policzek i wstała. - Dobranoc Iz.
- Dobranoc. - Burknęłam w jej kierunku i nakryłam się kołdrą. - Zgaś proszę.
Dziewczyna posłała mi wesoły uśmiech i wykonała czynność. Pomieszczenie od razu zatonęło w ciemności, a ja odetchnęłam. Sięgnęłam jeszcze po ładujący się telefon i nastawiłam budzik na 9. W końcu zamknęłam oczy i od razu otuliły mnie skrzydła Morfeusza. 

Obudziłam się 5 minut przed alarmem, toteż wyłączyłam go i ociężale poszłam się odświeżyć. Po długim prysznicu umyłam włosy i stanęłam przed lustrem. 
Postanowiłam zrobić mocniejszy makijaż. Nałożyłam trochę podkładu, który dokładnie rozprowadziłam po twarzy. Następnie zrobiłam na powiekach delikatne kreski, a rzęsy przejechałam tuszem, mocno je pogrubiając i wydłużając. Efekt był zadowalający, toteż przejechałam lekko balsamem po ustach i ściągnęłam z włosów ręcznik.
Rozczesałam je dokładnie i podsuszyłam trochę. Zastanowiłam się chwilę i już wiedziałam co zrobić. Przyniosłam sobie krzesło, odszukałam czarną kokardkę i rozpoczęłam zabawę z włosami. Fryzura, którą chciałam zrobić nie była może trudna, ale wymagała wiele pracy.
Po godzinie ręce mi odpadały, ale uzyskałam planowany efekt.


Spryskałam fryzurę lakierem i uśmiechnęłam się do własnego odbicia. Na pewno kogoś dziś poderwę. Zadowolona pobiegłam do szafy i wyciągnęłam odpowiedni strój.


Odpowiedni może na trening nie był, ale mało mnie to obchodziło. Wieczorem zamierzałam zaszaleć, a do hotelu na pewno nie wrócimy.
Zakładałam właśnie kolczyki, kiedy drzwi do pokoju się otworzyły i wpadła do niego Ola.
- IZA WSTA... - Przystanęła widząc mnie gotową do wyjścia. - Nie śpisz już?
- Jak widać. - Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do łóżka, z którego podniosłam marynarkę.
- Chcesz tak iść? - Patrzyła ze zdziwieniem jak poprawiam się w lustrze.
- No tak, a co? To problem? - Podeszłam do niej i wypchnęłam ją z pokoju zabierając po drodze jeszcze torbę. Zamknęłam drzwi i ruszyłyśmy wspólnie na dół.
- Patrząc na to gdzie idziemy to tak... No ale jak chcesz. - Sama miała na sobie czarne rurki, niskie czarne trampki, obcisłą białą koszulę i szary sweterek.
- Wieczorem chcę iść do jakiegoś klubu. - Odparłam tylko kiedy wchodziłyśmy do hotelowej restauracji.
Dziewczyna nie skomentowała mojej wypowiedzi, jednak jej mina mówiła sama za siebie. Zadowolona na pewno nie była.
Wybrałyśmy coś lekkiego do jedzenia i skierowałyśmy się do wolnego stolika. Od razu zabrałam się za pochłanianie moich serowych tostów, oraz do popijania pysznej kawy. Był to nieodłączny element mojego dnia. Zaczynałam się chyba uzależniać. 
- Pośpiesz się, za 5 minut będzie taksówka! - Ola spanikowała patrząc na zegarek. 
Wywróciłam oczami i dopiłam resztki kawy. Pod względem punktualności nic się nie zmieniła, zawsze musiała być przed czasem.
Pozbierałyśmy szybko rzeczy i prawie biegiem ruszyłyśmy do wyjścia. Zamówiona taksówka akurat podjeżdżała, toteż wskoczyłyśmy do niej od razu. Ola wyjaśniła kierowcy po niemiecku, gdzie chcemy się udać, a ja zapięłam pasy. Przez okno oglądałam po drodze piękne miasto i myślałam o tym, co wydarzy się na miejscu.

Dokładnie o 11.58 weszłyśmy na wielką halę. Ola podeszła do recepcji, a ja stanęłam przed oszkloną ścianą. Trening właśnie się rozpoczynał, bo kilku zawodników już się rozciągało. Próbowałam odgadnąć kim byli, jednak znajdowałam się za daleko. Charakterystyczne biało - czerwone barwy upewniły mnie jednak, że to Asseco. W tym momencie podeszła do mnie przyjaciółka.
- Zaraz ktoś po nas przyjdzie. - Powiedziała cicho i popatrzyła w tym kierunku co ja.
- Kto? - Zapytałam twardo. Nie chciałam już mieć do czynienia z którymś z zawodników.
Ola rzuciła mi ukradkowe spojrzenie i nie odpowiedziała. Zacisnęłam tylko zęby. Po chwili usłyszałam znajomy głos.
- Witaj Oleńko, przepraszam że musiałaś czekać ale zupełnie zapomniałem, że Piotrek prosił abym Cię wpuścił. Widzę, że zabrałaś koleżankę. - Odwróciłam się powoli i zobaczyłam uśmiechniętego mężczyznę. Jego twarz diametralnie się zmieniła, kiedy zobaczył kim była ta "koleżanka". - Iza? - Zapytał nie wierząc kogo widzi.
- Cześć tato. - Odparłam zdenerwowana.
- Co Ty tutaj robisz? Jakim cudem? - Motał się w wypowiedzi. - Ola jak to zrobiłaś?! 
- Z nią trzeba twardo Panie Andrzeju. - Poklepała go po ramieniu i uśmiechnęła się lekko.
- Porozmawiamy później. - Rzucił w moim kierunku i gestem ręki nakazał nam podążać za sobą.
Po chwili znaleźliśmy się na trybunach. Mniej więcej w połowie ojciec pozwolił nam usiąść. Cieszyłam się, zawodnicy na pewno nie rozpoznają mnie z takiej odległości. Byłyśmy za daleko, poza tym trochę czasu minęło. Prawie dwa lata.
- Tylko nic im nie mów. - Zwróciłam się do ojca, kiedy zaczął schodzić do zawodników. Zerknął na mnie z bólem w oczach i pokiwał głową na znak zgody.
Dopiero kiedy byłam pewna, że mężczyzna mnie nie usłyszy, odwróciłam się do towarzyszki i popatrzyłam na nią z mordem w oczach.
- To musiał być on? - Wycedziłam przez zęby.
- Iza, to Twój tata... - Popatrzyła na mnie błagalnie. - Nie możesz go tak wiecznie traktować. On też cierpi.
Zmierzyłam ją wzrokiem, odwróciłam się przodem do boiska i założyłam ręce na piersiach. Trening akurat się zaczynał.

Kilka minut po 14 moja męka się zakończyła. Ojciec zebrał zawodników i pozwolił im iść się przebrać. Razem z Olą pozbierałyśmy rzeczy i ruszyłyśmy na górę.
- Chce się spotkać z Piotrkiem. Pójdziesz ze mną? - Zapytała, kiedy przechodziłyśmy obok schodów prowadzących do szatni.
Nie odezwałam się, tylko skręciłam w odpowiednim kierunku. Chyba nie miałam już nic do stracenia. Gorzej nie będzie.
Chwilę później czekałyśmy już pod pomieszczeniem. Ola stanęła zaraz obok wejścia, ja zaś usiadłam kawałek dalej na jednym z krzeseł. Zza zamkniętych drzwi dobiegała głośna muzyka, fałsz któregoś z zawodników i śmiech pozostałych. Zacisnęłam usta, w duchu zaś szeroko się uśmiechałam. Brakowało mi tego. Całej tej atmosfery. Jednak nie mogłam dać po sobie nic poznać.
Po kilku minutach drzwi się otworzyły i zaczęli z nich wychodzić zawodnicy. Pierwszy wybiegł Pit, który od razu zauważył swoją wybrankę. Uniósł ją ze śmiechem do góry i okręcił. Nie czekając dłużej, wpił się w jej usta, co wywołało tylko gwizdy innych.
- Człowieku, nie tak publicznie! - Zawołał zdegustowany Ignaczak.
Schowałam od razu twarz w cieniu, tak aby mnie nie rozpoznał. Mężczyzna podążył jednak za resztą klubu. Odetchnęłam i zobaczyłam jak przyjaciółka podchodzi po mnie wraz ze swoim chłopakiem. Wstałam więc i przygotowałam się na konfrontację z wielkoludem.
- Cześć Iza! - Przytulił mnie po przyjacielsku. - Dobrze Cię widzieć! Miło, że wpadłaś z Olcią. Mówiła, że nie bardzo na początku chciałaś, ale udało się! I dobrze, czas wrócić do żywych. Brakowało nam Cię tutaj. Wiesz jak Fabio na początku narzekał? Ale w końcu jesteś. Tylko nie ładnie, że tak długo zwlekałaś. Ja to bym na miejscu Oli skrócił Cię o głowę, ale okej. Wasza sprawa. - Paplał jak najęty, a ja poczułam zbierający nie wewnątrz gniew. Wiedział. - Krótko mówiąc, fajnie że jesteś. I nie rób tak więcej!
- Powiedziałaś mu. - Rzuciłam oskarżycielsko do Oli, a dziewczyna pobladła. - Prosiłam o tak dużo?!
Momentalnie się odsunęłam i wyminęłam wmurowanych w ziemię przyjaciół. Zmieniłam się. Byłam inną Izą. Nie tą, którą znali i lubili. Byłam twarda, zimna i wredna. Życie pokazało moje drugie oblicze. Szkoda tylko, że to gorsze.
Chciałam stamtąd uciec jak najszybciej. Szukając głośno butami skierowałam się do wyjścia. Kiedy mijałam drzwi od szatni te gwałtownie się otworzyły, a ja oberwałam nimi prosto w kolano. Syknęłam z bólu.
- Sorry. - Rzucił do mnie wychodzący z pomieszczenia siatkarz. Nie zaszczycił mnie nawet jednym spojrzeniem.
- Patrz jak chodzisz Drzyzga! - Warknęłam w jego kierunku.
Chłopak gwałtownie poderwał głowę rozpoznając mój głos. Szok w jego spojrzeniu był ogromny. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć.
Jego widok wywołał we mnie jakieś uczucie, ale od razu to zdusiłam. Nie miałam ochoty na jakąkolwiek rozmowę, więc szybko pobiegłam schodami do góry zostawiając resztę za sobą. Dobiegł mnie jeszcze słaby szept Fabiana.
- Ola, wyjaśnij proszę.

Zaraz po wyjściu złapałam pierwszą lepszą taksówkę i pojechałam do hotelu. Byłam za bardzo zdenerwowana, żeby iść się teraz bawić. Poza tym było za wcześnie, pewnie kluby o tej godzinie są zamknięte.
W pokoju zdjęłam marynarkę i odwiesiłam ją do szafy. Torbę cisnęłam na stolik, a szpilki ustawiłam równo obok drzwi.
Nie wiedząc co robić opadłam na łóżko i uderzyłam w nie bezsilnie pięścią. Wszystko szło nie po mojej myśli. W niecałe dwa dni runęło to, co budowałam po powrocie do Rzeszowa. Pojawił się Ivo, spotkałam Olę, a na deser próba powrotu do siatkówki. Po co ja się w ogóle zgadzałam jechać do tego Berlina?! Trzeba było siedzieć na dupie w domu. Na pewno byłoby to lepsze dla mojej psychiki.
Leżałam chwilę bez ruchu i próbowałam się uspokoić. Niestety przerwało mi to głośne pukanie do drzwi. Chcąc nie chcąc musiałam wstać. To mogła być hotelowa obsługa.
Uchyliłam powoli drzwi i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam w nich rozgrywającego Resovii.
- Fabian? - Zapytałam zdziwiona. Jego się tutaj nie spodziewałam.
Nic nie odpowiedział, tylko wepchnął mnie do pokoju i zamknął drzwi na klucz. Uniosłam zdziwiona brwi i spojrzałam mu w oczy. Były pełne dziwnego blasku, jakby pożądania pomieszanego ze złością. Przycisnął mnie mocno do ściany i uniósł zwinnie do góry. Wiedziałam już do czego zmierza i nie miałam najmniejszej ochoty, żeby się przed tym bronić. Potrzebowałam tego, tak jak i on.
Siatkarz gwałtownie wpił się w moje usta i zaczął żarliwie całować. Ochoczo na to odpowiedziałam.
Od razu przeszłam do działania. Niewiele myśląc ściągnęłam jego koszulkę i rzuciłam w kąt. Chłopak nie pozostał dłużny. Jednym ruchem zerwał ze mnie sukienkę, a następnie pozbył się swoich dresów oraz bokserek.
Wargami zaczął pieścić moją szyję, a ja wplotłam dłonie w jego włosy.
Po chwili odchylił moje czarne stringi i gwałtownie we mnie wszedł. Zdusiłam w sobie krzyk wywołany lekkim bólem i wbiłam mu paznokcie w plecy. Ustami na nowo odszukałam jego warg.
Drzyzga nie był delikatny. Wchodził we mnie szybko do samego końca. Chodziło o czysty seks, który rozładuje nasze skumulowane emocje. Nie trwało to więc długo. Oboje byliśmy strasznie podnieceni i zaznaliśmy spełnienia w tym samym momencie. Złość zniknęła jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki.
Fabian oderwał się ode mnie głośno sapiąc. Położył głowę na moim ramieniu i wyszedł ze mnie drżąc. Otworzyłam oczy i delikatnie się uśmiechnęłam. Seks lekarstwem na wszystko.
- Miło, że wróciłaś. - Mruknął stawiając mnie na ziemię. Od razu pociągnął spodnie i odszukał wzrokiem koszulkę.
- Też się cieszę. - Odparłam i podeszłam do leżącej na podłodze sukienki.

...

Przepraszam za tak długą przerwę :/

Tak, od razu zaczynamy ostro :D

Rozdział z dedykacją dla Patki <3
Wiem, nie wyrobiłam się XD

Czytam + komentuje = motywuje

Następny w najbliższych dniach ;)

Pozdrawiam ;*

~ DarkFace







7 komentarzy:

  1. Dziewczyno! Zaskoczyłaś mnie! :O Ale kurde no. Serio? Jak on się zachował? Tak z dupy - dobrze, że wróciłaś? Musi się poprawić! Oceniam na 6+! Dawaj więcej.

    Ja przyleciałam z 4 :D http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/

    Pozdrawiam i zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa :D
      A co do pisania, skupiłam się po prostu na drugim blogu ;)
      http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/

      Usuń
  2. Aż mnie zatkało jak rano przeczytałam. Nie wiedziałam jak skomentować, więc dałam sobie czas na obmyślenie tego. Dalej siedzę zatkana :D zachowanie Izy mnie jakoś dezorientuje. Nie potrafię jej rozgryźć. I do tego ta akcja z Fabianem na koniec. MA SA KRA. Normalnie nie moge sie doczekać kontynuacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha czekałam na ten komentarz <3
      pokażę po prostu moją drugą twarz na tym blogu :D Iza nie będzie grzeczną dziewczynką tak jak Zuzka :D
      Rozgryziesz ;p Tylko pomyśl na spokojnie :D
      Buziaki ;*

      Usuń
    2. Już sie domyslilam jej całego pobytu w Krakowie ale dalej nie ogarniam jej niektórych zachowań xd

      Usuń
    3. zapytałabym co wymyśliłaś ale jeszcze mi tu walniesz spoilerem :D

      Usuń
  3. ŚWIETNY ROZDZIAŁ <3
    jesteś nominowana : więcej szczegółów tutaj: http://nauczmy-sie-zyc.blogspot.com/p/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń