niedziela, 26 kwietnia 2015

Informacja

Ustaliłam, że rozdziały będą się pojawiały raz w tygodniu, w niedzielę :)
Skupić się na razie chcę bardziej na moim pierwszym blogu, tam pisała będę kiedy tylko znajdę ochotę i chwilę czasu :)
Spowodowane jest to tym, że dwa blogi na raz prowadzi się ciężko, a na "http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/" mam już gotowy pomysł i skonstruowałam cały plan akcji, aż do samego końca :)
Mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi tego za złe :)
Pozdrawiam wszystkich ;*



~DarkFace

sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 5.

Po krótkim spotkaniu z siatkarzami nie miałam już na nic ochoty. Powiedziałam Oli, że źle się czuję i poprosiłam o powrót. Dziewczyna bez problemu spełniła moją prośbę. Szybko złapałyśmy taksówkę i udałyśmy się do hotelu.
- Coś chcesz porobić? - Zapytała, kiedy rozstawałyśmy się przed pokojami.
- Jedyne na co mam ochotę to sen. - Odparłam i ziewnęłam dla efektu.
- Okej. - Zaśmiała się. - W takim razie do jutra.
- Dobranoc.
Od razu zniknęłam za drzwiami. Zamknęłam je na klucz i rozglądnęłam się po pokoju. Prawdę mówiąc, nie byłam zmęczona. Nie chciałam tylko spędzać reszty wieczoru w towarzystwie Oli. Wiedziałam, że nie obyłoby się bez zbędnych pytań, na które nie miałam ochoty odpowiadać.
Nie mając innego pomysłu, udałam się do łazienki. Odkręciłam ciepłą wodę i zatkałam korkiem odpływ. Do wanny nalałam także odrobinę czekoladowego płynu i spieniłam lekko ciesz. Po pomieszczeniu od razu rozniósł się cudowny zapach.
Zadowolona wyszłam i podreptałam w kierunku łóżka. Rozebrałam się i wrzuciłam brudne ubrania do szafy. Wyciągnęłam też rzeczy do spania, oraz wybrałam zestaw na dzień jutrzejszy. Liczyłam, że mecz skończy się szybko i będę mogła bez przeszkód wrócić do domu.
Po kilku minutach wróciłam do przestronnej łazienki. Woda sięgała już mniej więcej do połowy wanny, więc bez obaw mogłam wejść i zrelaksować się. Natychmiast też to uczyniłam. Temperatura była odpowiednia, toteż wyciągnęłam się wygodnie. Towarzyszyło temu westchnienie wyrażające zadowolenie.
Zamknęłam oczy i delektowałam się wspaniałą chwilą. Niestety błogi spokój nie trwał wiecznie i moją głowę zaatakowały niepożądane myśli. Sama nie wiedziałam co mam robić. Z jednej strony wszystko układało się tak dobrze. Pojechałam na mecz, spotkałam siatkarzy. Było tak, jak tego potrzebowałam. Miałam obok wspaniałą przyjaciółkę, ojca. Z drugiej strony martwiły mnie dwie rzeczy. Jedna, oczywista, jednak tą sprawą miałam plan zająć się dopiero po powrocie do Rzeszowa. Drugą był oczywiście Fabian. Nie powinnam pozwalać na to, co stało się poprzedniego wieczora. Powinnam być twarda, asertywna. Zbyt łatwo poddałam się zwykłemu pożądaniu i byłam pewna, że jeszcze za to zapłacę. W mojej głowie błądziło tysiąc myśli jednocześnie i trudno mi było zdecydować, które są poprawne. Jednej rzeczy byłam pewna. Powinnam zmienić bieg następnych wydarzeń, przeszkodzić im. Wszystko musi potoczyć się inaczej i zamierzałam zrobić co w mojej mocy, aby wyszło na moje. Dałam im do siebie podejść, za szybko zburzyli mur, który tak długo budowałam. Ale koniec z tym. Podniosłam się i wiem co muszę zrobić. Po raz kolejny schowam się za maską obojętności. Nie ważne, co będzie się działo pod nią. Jak bardzo będę cierpieć. Wiem co przyciągnie pojawienie się w moim życiu Włocha i chciałam ich przed tym uchronić. Nie pozwolę, żeby także ich spotkało coś złego. Nawet, jeżeli oznacza to to co najgorsze dla mnie. Nie pierwszy raz oleję to, co sama czuję. Jestem w tym dobra, lubię przecież ból. Dzięki niemu wiem co się stanie. Mam nad sobą większą kontrolę, a tylko o to chodzi.
Kiedy doszłam do odpowiednich wniosków, sięgnęłam po gąbkę. Nalałam na nią porcję ulubionego płynu i wyszorowałam ciało. Po kilku minutach wyszłam i dokładnie się wytarłam. Dopiero wtedy poczułam, jak jestem zmęczona. Zmyłam uważnie makijaż i wyszczotkowałam zęby. Ubrałam także pidżamkę i dowlokłam się do łóżka. Padłam na nie bez sił i przykryłam się szczelnie. Wyciszyłam jeszcze telefon i nastawiłam na 10 budzik. Sen otulił mnie prawie równo z chwilą, z którą dotknęłam poduszki.

Otworzyłam powieki minutę przed planowanym alarmem. Wyłączyłam go i przetarłam oczy. Odwróciłam się na plecy i westchnęłam. Niestety wszystkie wydarzenia z ostatnich dni to nie zły sen. Siedzę w tym wszystkim czy chcę, czy też nie. Pokręciłam głową i zastanowiłam się nad tym, co dalej robić. Od razu przypomniało mi się to, do czego doszłam wczoraj. Przygryzłam wargę i przełknęłam ślinę. Mam być silna, to będę. Nie ma co, muszę zrobić to co dobre dla wszystkich.
Lekko się ociągałam, lecz niestety w końcu musiałam wstać. Zero litości dla samej siebie, to punkt pierwszy. Pierwsze kroki skierowałam do szafy i wyciągnęłam odpowiednie ubrania. Razem z nimi podążyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i po 10 minutach mogłam się już ubrać.


Podobnie jak wczoraj, jednak minimalnie inaczej. Dokładnie o to mi chodziło. Zrobiłam też mocniejszy makijaż, włosy upięłam tak, by było mi wygodnie. 


Z pokoju wyszłam kilka minut po 11 i od razu zapukałam do Oli. Miałam świadomość, że muszę na dziewczynę uważać. Jeżeli tylko by się dowiedziała, że planuję coś zrobić, by się znowu odciąć byłaby gotowa przypiąć mnie do siebie kajdankami. (Nie, nie żartuję. Laska bywa narwana.) Drzwi otworzyły się niemal natychmiast, więc nie miałam czasu dalej roztrząsać w jak żałosnej sytuacji się znajduje. 
- Właśnie miałam po Ciebie pójść. - Odezwała się wesoło i przytuliła mnie na powitanie. Niechętnie odwzajemniłam gest. 
- Jak widać, nie zdążyłaś. - Spróbowałam się uśmiechnąć, jednak nie wyszło to za dobrze. 
- Idziemy na śniadanie? Jestem potwornie głodna! - Gadała jak nakręcona. Odetchnęłam, niczego nie zauważyła. 
- Jasne, ja też. - Zmusiłam się do użycia swobodniejszego tonu.
Po drodze nie słuchałam nawet o czym blondynka do mnie mówi. Byłam strasznie zamyślona. Dopiero w restauracji zrozumiałam, że coś próbuje mi przekazać.
- Co? - Zapytałam nagle.
- Nie słuchałaś, prawda? - Popatrzyła na mnie. - Całą drogę gadam i gadam, a Ty mnie nie słuchasz!
- Przepraszam, zamyśliłam się. - Mimo wszystko było mi głupio, że tak ją olałam. - Powtórzysz, proszę?
- Mówię, że dziś wieczorem idziemy na imprezę.
- Yhm. - Mruknęłam koncentrując się na menu. Dopiero po chwili dotarło do mnie to co powiedziała. - Zaraz, czekaj. Co? Jaką imprezę?
- No imprezę na zakończenie Final Four. Nie ważne jaki będzie wynik, każdy jest zaproszony.
- Nie sądzisz, że chłopcy będą zbyt zmęczeni, żeby imprezować? - Zapytałam sceptycznie.
- Nie sądzisz, że na imprezę zawsze znajdą czas? - Mruknęłam pod nosem.
- No tak. - Zaśmiałam się na wspomnienie wielkich imprez, jakie wyprawiali po wygranych w ważniejszych rzeczach. - Ale nie będą mieć ochoty, jeżeli przegrają. - Dodałam po chwili.
- Wypluj te słowa! - Przeraziła się, a ja wybuchnęłam śmiechem widząc jej minę. - Jesteś okropna. 
- Wiem. - Mrugnęłam do niej.

Kilka minut przed 13 weszłyśmy na halę. Zajęłyśmy odpowiednie miejsca i skoncentrowałyśmy się na ceremonii otwarcia. Nie można powiedzieć, organizatorzy się postarali. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. 
Gra rozpoczęła się kilka minut później. Niestety SKRA nie pokazała się od najlepszej strony i marzenie o brązowym medalu zniknęło prawie tak szybko jak się pojawiło. Było mi trochę żal siatkarzy, ale taki sport. 
Spotkanie z gospodarzami trochę się przedłużyło, więc mecz Resovi rozpoczął się z poślizgiem. Mimo tego, że tego nie chciałam na mojej twarzy pojawił się uśmiech. W którym momencie? Oczywiście kiedy na hali pokazał się niejaki gracz z numerem 11.
- Mam nadzieję, że nie przewidziałaś przyszłości. - Mruknęła Ola zanim w ruch poszła pierwsza piłka.
- Hm? - Odwróciłam się w jej stronę. 
- Mówię o tym, o czym wspominałaś rano. - Zerknęła na mnie na moment.
- Aaa. No tak. - Faktycznie, powiedziałam że siatkarze nie będą mieli ochoty na imprezę po przegranych meczach. Obym się myliła.
Skupiłam się na meczu i dopingowałam klub ile sił w płucach. Chociaż tak chciałam oddać moje zaangażowanie. Zresztą ciągłe podskakiwanie, krzyczenie i skakanie było najlepszym sposobem na pozbycie się złych emocji. 

- Jesteś kurna czarownicą. - Odezwała się załamana Ola, kiedy Zanit zdobył ostatni punkt. 
- Szkoda. - Odparłam lekko zasmucona. 
- Wielka. - Widziałam, że dziewczyna czuje się fatalnie. - Idę do Piotrka. 
- Jasne. - Kiedy mnie mijała złapałam ją szybko za rękę. - Ola?
- Tak?
- O której jest ta impreza? 
- O 20. - Popatrzyła na mnie uważnie. - A co?
- Muszę iść się przebrać. - Uśmiechnęłam się lekko. - A gdzie?
- W klubie, zaraz obok ich hotelu. - Posłała mi dziwne spojrzenie. - Ale na pewno przyjdziesz?
- Jak tego nie zrobię, to go po mnie wyślesz. - Bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
- Dokładnie. - Zaśmiała się.
- Więc będę. 
Kiwnęła głową i zbiegła schodkami na dół. Nie chciałam nikogo po drodze spotkać, więc od razu zebrałam rzeczy i wyszłam. Szczerze to nawet nie wyszłam. Wybiegłam. 
Na zewnątrz głęboko odetchnęłam. Było kilka minut przed 18, więc czasu miałam wystarczająco. Spacerkiem ruszyłam w odpowiednim kierunku. Na szczęście nie padało i mogłam nacieszyć oczy widokiem pięknego miasta. Naprawdę mnie zachwyciło i czułam, że jeszcze do niego wrócę. 
Po 15 minutach znajdowałam się już w pokoju. Włączyłam telewizor, przełączyłam na kanał muzyczny i rzuciłam się na łóżko. Całkowicie zapomniałam o świecie i skupiłam się tylko na tekście śpiewanych piosenek. 
Dopiero po 19 zorientowałam się, że chyba czas się zbierać. Zamówiłam na 20 taksówkę i wyciągnęłam świeżą bieliznę. Wzięłam ekspresowy prysznic i stanęłam przed walizką. Tej kreacji nie wypakowałam. Nie sądziłam nawet, że będzie mi potrzebna, ale cóż. Podjęłam już decyzję i musiałam się jej trzymać. Do odważnych świat należy. 


Poprawiłam też makijaż, a w sumie zmieniłam go na wieczorową wersję. Całkowicie ukryłam pod nim twarz. Gruba kreska, odpowiednie cienie, mocno wytuszowane rzęsy i czerwona szminka. Do tego czarny lakier i byłam gotowa. Cierpliwie posiedziałam chwilę i zaczekałam, aż paznokcie wyschną do końca. Nie chciałam popsuć misternej pracy. Równo o 19 55 zarzuciłam na ramię torebkę i przejrzałam się w lustrze. Krótka sukienka i gigantyczne szpilki bardzo wydłużały moje zgrabne nogi. Uśmiechnęłam się do siebie. Nie miałam zamiaru się dziś hamować. Tylko zabawa miała się liczyć. 
Z takim założeniem wsiadłam do taksówki i podałam kierowcy odpowiedni adres. 

Na miejsce dotarłam jako jedna z ostatnich. Odrobinę mnie to zdziwiło, chyba chłopakom naprawdę śpieszyło się na zabawę. Zatrzymałam się zaraz po wejściu i ogarnęłam wzrokiem całą salę. Chwilę mi zajęło odnalezienie Oli, jednak w końcu się udało. Ruszyłam w jej kierunku. Na mój widok dziewczyna zachłysnęła się sokiem. Piotrek musiał uderzyć ją kilka razy w plecy, aby dziewczyna odzyskała oddech.
- Iz, pogięło Cię?! - Krzyknęła w końcu.
- No przecież się nie spóźniłam. - Mruknęłam zerkając na wielki zegar. - Dobra, kilka minut.
- Dobrze wiesz, że nie o tym mówię. - Posłała mi mordercze spojrzenie. - Co Ty masz na sobie?!
- Sukienkę. - Okręciłam się dookoła, by zaprezentować się w pełnej krasie. - Nie podoba Ci się?
- Nie uważasz, że nie jest odpowiednia? 
- Nie? - Oparłam się o ścianę i popatrzyłam jej prosto w oczy.
- Ola, daj spokój... - Próbował ją przekonać Piotrek.
- No co, może Tobie się to podoba?! - Odwróciła się do chłopaka.
- Nie w tym rzecz. To jej sprawa. - Zaśmiałam się na te słowa.
- Jasne. - Wstała gwałtownie. - Idę do toalety. 
Wzruszyłam ramionami i usiadłam naprzeciwko siatkarza. Środkowy posłał mi przepraszające spojrzenie, a ja machnęłam ręką.
- Nie przejmuj się, przyzwyczai się. - Rzuciłam.
- Nie wiem, nie jestem tego taki pewny. - Mruknął pod nosem.
- Dlaczego? - Oparłam się o krzesło i założyłam nogę na nogę. 
- Bardzo przeżyła to co zrobiłaś. - Zacisnęłam usta. - Trudno jej teraz przestawić się, że już nie jesteś taka sama. Ale ja to rozumiem, także spokojnie. Możesz na mnie liczyć.
- Ale co rozumiesz? - Zapytałam przerażona. Bałam się, że chłopak zna prawdę.
- To, że takie wydarzenia zmieniają człowieka. - Widząc zakłopotanie na mojej twarzy dodał szybko. - Chodzi mi o wypadek. 
- No tak. - Odetchnęłam w duchu. - Idę po coś do picia.
Pit skinął głową, a ja udałam się do baru. Po drodze napotkałam spojrzenie mojego ojca. Nie było zbyt przychylne, ale trudno. Nigdy nie obchodziło mnie jego zdanie. Usiadłam przy ladzie i zaczekałam na moją kolej. Zamówiłam sobie drinka i upiłam łyk. Napój smakował bardzo dobrze, więc wybór był trafiony. Nie zwracałam uwagi na otoczenie, więc nie wiedziałam kto siedzi obok. 
- Zmieniłaś się. - Powiedziała osoba, która właśnie się przysiadła. 
- Dlaczego każdy to powtarza? - Zapytałam, choć znałam odpowiedź. 
- Ponieważ to prawda. - Przybysz uśmiechnął się i zmierzył mnie wzrokiem. - Ale chyba nikt nie narzeka. 
- Zależy na co się liczy Dawidku. - Puściłam mu oczko i dopiłam drinka, by zaraz zamówić następnego. 
- Pamiętasz mnie. - Zaśmiał się cicho.
- Jak widać. 
Dryję poznałam kilka lat temu, kiedy grał pierwszy sezon w Rzeszowie. Niestety trwało to tylko rok, ale wystarczyło abyśmy złapali wspólny kontakt. Później chłopak zniknął, ale nie miałam za czym tęsknić. Nie miał zbyt dobrej opinii. Dla mnie zawsze był miły, jednak wiedziałam że było to zmotywowane tylko tym, że byłam córką trenera. Tak zwaną "nietykalną". Teraz trochę się zmieniło i wiedział, że może dostać to, na co liczy. Dobra zabawa zawsze w cenie, prawda?
- Słyszałem o Tobie kilka opowieści. - Odezwał się, gdy także złożył zamówienie. 
- Wszystkie złe? - Założyłam nogę na nogę i odwróciłam się lekko w jego stronę.
- Większość. - Przyznał, a ja parsknęłam śmiechem.
- Więc są prawdziwe. 
- A tak naprawdę, mówili tylko, że się odcięłaś. - Przysunął swoje krzesło bliżej. 
- Uważaj bo uwierzę, że o mnie pytałeś. - Szturchnęłam go w ramę. 
- No wiesz, zawsze dobrze odnowić stare znajomości. - Wypił na raz kieliszek.
- Yhm, po prostu nikt Cię nie lubi. - Chłopak uniósł brew i pokręcił głową. 
- Gdzie się podziała ta poukładana dziewczyna, którą znałem? - Zaśmiał się.
- Lubisz przecież te niegrzeczne. - Nachyliłam się i mruknęłam mu wprost do ucha. 
- Udowodnij. - Zmrużył oczy, a ja dopiłam szybko szklankę numer 3. 
Dawid wstał i podał mi dłoń. Zrozumieliśmy się bez słów i chwilę później tańczyliśmy już na parkiecie. Pokazałam na co mnie stać. Tańczyłam odważnie i pozwalałam mu na dużo. Siatkarz jeździł dłońmi po całym moim ciele, a ja w ogóle nie protestowałam. Wręcz przeciwnie. Zachęcałam go tylko tym, że ciągle się o niego ocierałam. Bawiliśmy się wspólnie świetnie. Wokół nas kręciły się nieznajome pary. Tylko kilku siatkarzy ruszyło na parkiet. Większość z nich była zajęta, a jak na porządnych przystało woleli siedzieć i kulturalnie pić, niż szaleć tak jak my. 
Bawiłam się świetnie i w ogóle nie czułam jak szybko mija czas. Ani się obejrzałam, a było po 24. Kilka razy robiliśmy przerwy, aby zwilżyć usta. Nie dziwne więc, że czułam w głowie lekki szum. 
W czasie tańca moją uwagę przyciągnęła samotna postać stojąca przy ścianie. Przez cały czas przeszywała mnie wzrokiem. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały posłałam mu słodki uśmiech. Widziałam, jak zacisnął zęby w momencie, kiedy środkowy położył dłonie na moim brzuchu. Nie zwracałam na to jednak uwagi. Odwróciłam się przodem do siatkarza i zarzuciłam ma ręce na szyję. Uśmiechnął się zadowolony i przejechał nosem po moim policzku. Wyobraziłam sobie tylko, jak musiał zareagować na to Fabian. Nie miałam jednak czasu, by zaprzątać sobie tym sobie głowy, bo Dryja schylił się, aby mnie pocałować. Chętnie odpowiedziałam na gest i zachłannie przyssałam się do jego ust. Całował świetnie, a ja zatraciłam się w tym całkowicie. 
Ani się obejrzałam, a byłam już przyciskana przez siatkarza do ściany w jakimś ciemnym korytarzu. (Oni wszyscy mają jakiś fetysz ścian czy jak?) W każdym razie doskonale wiedziałam do czego cała sytuacja dąży. Wypity alkohol sprawił, że w ogóle nie protestowałam. Chłopak zaczął właśnie podciągać moja sukienkę, kiedy ktoś gwałtownie nas rozdzielił. 
- Dawid, spierdalaj stąd. - Warknął przybysz i odepchnął go jak najdalej ode mnie.
- Stary, co Ty kurwa robisz? - Zapytał zaskoczony. 
- Radzę Ci tylko, żebyś stąd jak najszybciej zniknął. - Odparł spokojnie Drzyzga. - Chyba, że chcesz żebym zawołał tu Kowala. Na pewno się ucieszy, kiedy zobaczy jak pieprzysz w jakimś korytarzu jego córkę. 
Stałam jak wryta i oglądałam całą sytuację zza placów rozgrywającego. Dryja posłał mu mordercze spojrzenie, jednak nie odezwał się ani jednym słowem. Spojrzał tylko w moje przerażone oczy i odszedł wkurzony jak osa. Fabian odetchnął i odwrócił się w moją stronę. Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów i prychnął. 
- Serio, tylko na to Cię stać? - Zapytał z pogardą w głosie.
- Nie Twój biznes. - Rzuciłam wściekle. - I co to kurwa miało być?! 
- Nawet się nie odzywaj. - Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. - Wychodzimy.


...

Się działo :D
Ocenę pozostawiam Wam :)
Za błędy przepraszam :)

Czytam + komentuję = MOTYWUJĘ

Pozdrawiam i do następnego ;*
~ DarkFace

niedziela, 19 kwietnia 2015

Rozdział 4.

Przez pół dnia podziwiałyśmy zabytki stolicy Niemiec. Architektura, sztuka. Wszystko tutaj zachwycało. Oddałam się temu całkowicie i stwierdziłam, że to mogłoby być miejsce, w którym zamieszkam. Dopiero około 14 zaczęłyśmy się rozglądać za jakimś miejscem, w którym mogłybyśmy zjeść obiad.
- Zerkniemy tutaj? - Zapytała Ola, kiedy mijałyśmy jakąś większą restaurację,
- Oby było coś wolnego. - Uśmiechnęłam się i skręciłam w stronę wejścia.
Lokal okazał się bardzo przyjemnym miejscem. Kolorystyka była utrzymana w biało - niebieskiej tonacji. Do tego ciemne stoliki, ładne dodatki. Znalazłyśmy na szczęście wolny stolik, co o tej porze graniczyło niemal z trudem. Sprawdziłyśmy już kilka innych restauracji, ale w każdej był full.
Kiedy usiadłyśmy, od razu podeszła do nas kelnerka i podała nam menu, które od razu otworzyłyśmy.
- Życzą sobie Panie coś do picia? - Zapytała po niemiecku.
- Ja poproszę wodę gazowaną. - Odparłam od razu płynnie. Nauka języka nie poszła w las. - Ola?
- To samo. - Uśmiechnęła się do dziewczyny, która skinęła głową i skierowała szybko w stronę kuchni.
- Jestem strasznie głodna. - Pożaliłam się oglądając serwowane dania. - I nie wiem co wybrać.
- Ja też nie wiem - Mruknęła blondynka. Nagle niespodziewanie się ożywiła. - Zobacz jakie mają ryby!
Odwróciłam od razu kartę na odpowiednią stronę. Ola pamiętała, jak bardzo uwielbiałam morskie przekąski, zwłaszcza pod postacią ryb. Przeglądnęłam powoli każdą pozycję i zdecydowałam się na jedną. Akurat w tym momencie podeszła do nas ponownie kelnerka. Postawiła przed każdą z nas dużą szklankę, tacę włożyła pod pachę, a z kieszeni wyciągnęła mały notesik.
- Czy mogę przyjąć już zamówienia?
- Ja poproszę kurczaka z warzywami w sosie śmietanowym, do tego lampka wytrawnego, czerwonego wina.
- Jakieś konkretne? - Zapytała spisując nazwę na kartce. Ola pokręciła głową, toteż brunetka zwróciła się do mnie. - A dla Pani?
- Dorsza zapiekanego w marchewce, oraz frytki. Do picia to co koleżanka. - Oparłam się wygodnie.
Dziewczyna podziękowała i oddaliła się. Sięgnęłam od razu po szklankę i wypiłam na raz połowę. Strasznie chciało mi się pić po tym chodzeniu.
- I co wczoraj było z Fabianem? - Odezwała się nagle Ola.
- Ale co miało być?
- No ja się pytam co. Jak wychodził to był strasznie zdenerwowany, a kiedy wróciliście oboje jakby Was ktoś zaczarował. - Pochyliła się w moją stronę. - A obie wiemy, jakie macie charakterki. To nie pija od pstryknięcia palcami. - Mówiła gestykulując.
- Olka przesadzasz. - Uniosła brew i popatrzyła na mnie sceptycznie. - Czasem się zdarza, że mija...
- Jasne, emocje się nie rozpływają od tak!
- Czasem im coś pomaga. - Zaśmiałam się na samo wspomnienie.
- Chyba tylko seks. - Mruknęła pod nosem, a ja popatrzyłam na nią uważnie. Miałam wrażenie, że coś wie. Pech chciał, że zauważyła moją konsternację. - Tylko mi nie mów, że...
- No, że co? - Westchnęłam. Wkopałam się teraz.
- Że to zrobiliście. - Patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczyma. Chyba nie podejrzewała mnie o takie zachowanie.
- Pytasz, czy przeżyłam wczoraj szybki numerek z Fabianem Drzyzgą, rozgrywającym Asseco Resovi Rzeszów? - Kiwnęła niechętnie głową. - Tak.
- Nie wierzę... - Wyglądała, jakby ktoś wylał jej na głowę wiadro zimnej wody.
- No to Ola uwierz. Ja tego potrzebowałam, on tego potrzebował. Było minęło. Tyle. - Czułam się odrobinę lepiej wiedząc, że nie wszystko muszę przed nią ukrywać.
Jednak moja wypowiedz wstrząsnęła blondynką. No cóż, musi przywyknąć do nowej Izy.
Na posiłek czekałyśmy w ciszy. Po kilku minutach zjawiła się kelnerka z naszymi zamówieniami, które z wielką ochotą zaczęłyśmy pałaszować.

- To było pyszne. - Poklepałam się po brzuchu wychodząc z restauracji.
- Przyznaję. - Zaśmiała się blondynka i zerknęła na zegarek. - Musimy złapać jakąś taksówkę.
- Tam jakieś stoją. - Wskazałam na przeciwległą stronę jezdni.
- To chodź. - Pociągnęła mnie szybko.
Po chwili siedziałyśmy już w samochodzie i szybko mknęłyśmy w stronę Berlińskiej hali. Na szczęście tak daleko do niej nie miałyśmy.
Mecz rozpoczął się kilka minut po 17. Oczywiście jak wszyscy Polscy kibice dopingowałyśmy Berliński zespół. Do Zeniut zastrzeżeń nie miałam, w końcu grało tam takie ciacho jak Andreson, ale dla któregoś z naszych zespołów na pewno lepiej byłoby, gdyby w jutrzejszym finale zagrali właśnie z Berlinem.
Mniej więcej w połowie spotkania spostrzegłam, że pojawili się gracze Asseco. Szturchnęłam Olę, która spojrzała na mnie zaskoczona. Wskazałam jej głową odpowiednie miejsce. Od razu nachyliła się w moją stronę.
- Idziemy do nich? - Zapytała głośno. Szum w hali bardzo przeszkadzał w komunikacji.
- A wpuszczą nas? - Odkrzyknęłam.
- Zobaczymy.
Podniosłyśmy się więc i powoli przepchałyśmy się do schodów. Zbiegłyśmy po kilku stopniach i stanęłyśmy przy bandzie. Pierwszy zauważył nas kapitan pasiaków, Alek Achrem. Patrzył na mnie pełnym zdziwienia wzrokiem, a ja uśmiechnęłam się do niego szeroko. Od kiedy zaczął grę w Asseco spędzałam z nim dużo czasu. Był świetnym facetem i fajnie mi się z nim zawsze dogadywało. Miał podejście do dzieci, a dzieckiem byłam, kiedy go pierwszy raz spotkałam.
- Izunia no nie wierzę! - Przytulił mnie od razu po podejściu. - Miło Cię widzieć!
- Ciebie też Alek. - Odwzajemniłam uścisk.
- Cześć Alek. - Przywitała się Ola i przybiła mu piątkę. - Załatwisz nam wejście? - Popatrzyła na niego wielkimi oczkami.
- Niestety nie da rady. - Skrzywił się patrząc na ochronę. - Nikomu nie pozwalają wprowadzić znajomych. Iwonka też nie weszła.
- Szkoda. - Odezwała się. - A zawołasz chociaż Piotrka?
- Pewnie. - Odparł i przywołał do siebie Pita.
- Co jest? - Zapytał środkowy wychodząc zza zakrętu. Najwyraźniej nas nie widział.
- Ktoś do Ciebie. - Poklepał go po ramieniu i wskazał na nas.
- OLA! - Zawołał ucieszony siatkarz i od razu znalazł się przy barierce.
Wyglądali z blondynką jakby się z miesiąc nie widzieli. Nigdy nie zrozumiem miłości.

Mecz Asseco i Skry zakończył się dość późno. Kiedy w końcu kibice zaczęli opuszczać halę, a siatkarze udali się do szatni postanowiłyśmy spróbować dostać się do odpowiednich pomieszczeń. Przepchnęłyśmy się z Olą niezauważone obok ochrony i poszłyśmy szerokim korytarzem w stronę odpowiednich drzwi. Dobiegały zza nich krzyki i śmiechy. Nie dziwiłam się, Resovia cieszyła się z wygranej. Pierwszy raz zaszli w Lidze Mistrzów tak daleko. Do tego pokonali Skrę, do drugi powód do dumy.
Starałam się panować nad emocjami i nie okazywałam zbytniej radości. Co innego Ola, gadała jak nakręcona o świetnej grze, szczególnie Pita. Akurat, kiedy dochodziłyśmy do drzwi zaczęli wychodzić z nich zawodnicy. Zauważyłam w tłumie tatę. Widziałam jednak, że nie ma czasu, żeby ze mną gadać. Posłał mi tylko wielki uśmiech i podążył za resztą sztabu.
Ola pobiegła od razu do narzeczonego i rzuciła mu się na szyję. Ja czekałam na nią spokojnie i gratulowałam po drodze siatkarzom. W pewnym momencie zmaterializował się przede mną rozgrywający.
- Chciałeś pogadać. - Odezwałam się pierwsza i zadarłam głowę wyżej, aby spojrzeć mu w twarz.
- Dziś nie dam rady. Musimy omówić taktykę, a później muszę wypocząć. - Pokiwałam głową słuchając jego słów. - Może jutro się uda, okej?
- Jasne. - Mruknęłam cicho.
- Nie bądź zła.
- Nie jestem.
- Przecież widzę. - Pochylił się niżej i popatrzył mi głęboko w oczy. - Znam Cię.
- Nie schlebiaj sobie Drzyzga. - Odepchnęłam go lekko i zamierzałam odejść. - Wcale nie musimy rozmawiać.
- Owszem, musimy. - Przytrzymał mnie za ramię. - Do jutra mała.
- Nie jestem mała. - Odparłam naburmuszona.
Rozgrywający zaśmiał się tylko i pokręcił głową.
- Pa. - Dał mi szybkiego całusa w policzek i podążył korytarzem za resztą.
- Co to miało być? - Zapytała Ola stając obok. - I o czym macie pogadać?
- Nie mam pojęcia. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą i odprowadziłam siatkarza wzrokiem. Nigdy go nie zrozumiem.

...

Tyle na dziś :) Wiem, że krótko :/
Jak myślicie o czym Fabio chce pogadać z Izą? Jakieś propozycje?
Kolejny za kilka dni, ale nie obiecam Wam dokładnie kiedy :)
Komentujcie <3
Pozdrawiam ;*

~ DarkFace

środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 3.

Na wstępie bardzo przepraszam, dopiero teraz zauważyłam, że opcja komentowania dla anonimowych osób była zablokowana. Na szczęście jest już możliwa, więc liczę na komentarze :D

...

- Czemu nikomu nie powiedziałaś, że wróciłaś? - Spytał Fabian, kiedy siedzieliśmy kilka minut później na moim łóżku.
- Po co? - Oparłam się o ścianę i nakryłam leżącym obok kocem.
- Jak to po co. Iza do cholery, myślisz że nikt się nie martwił , kiedy od tak odcięłaś się półtorej roku temu?! - Wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
Miał rację, poznanie Ivo bardzo mnie zmieniło. Zerwałam kontakt z wszystkimi. Zmieniłam numer telefonu, przeprowadziłam się w inne miejsce. Przyjaciele próbowali mnie znaleźć, przyjechali nawet kilka razy do Krakowa. Unikałam ich wtedy, ale wiedziałam że nie odpuszczą od tak. Dlatego wróciłam do Rzeszowa. Nie spodziewali się mnie w domu.
- No? - Wyrwał mnie z zamyślenia.
- Musiałam. - Odparłam cicho i spuściłam wzrok.
- Ta jasne, MUSIAŁAŚ. My już w ogóle Cię nie interesowaliśmy, co? Tylko Ty się liczyłaś?! - Przy ostatnim zdaniu uniósł głos i uderzył pięścią w ścianę. - Zostawiłaś mnie tutaj samego, miałaś gdzieś moje uczucia!
- Byłeś z Moniką, więc nie samego. - Popatrzyłam na niego i zacisnęłam na kocu pięści.
- Doskonale wiesz, że nie o to mi chodzi. - Usiadł obok i położył dłoń na moim przykrytym kolanie. - Przyjaźniliśmy się Iza, byłaś dla mnie ważna. I dalej jesteś.
- Każdą przyjaciółkę przelatujesz na wstępie? - Zignorowałam to co powiedział i posłałam mu krzywy uśmiech.
- Wiem, nie powinienem. Przepraszam. - Mruknął i przeciągnął się ziewając głośno. - W każdym razie było miło. Jakbyś chciała powtórzyć... - Nie dokończył, gdyż uderzyłam go mocno w ramię. Krzyknął chwytając się za obolałe miejsce.- Ej! No przecież żartowałem!
- To lepiej nie żartuj, Drzyzga. - Prychnęłam ze złością.
- Podobało Ci się. - Klęknął na łóżku i pochylił się nade mną. Uśmiechnął się triumfująco widząc moją wkurzoną minę. - Może jednak druga rundka?
- W Twoich snach Fabianku. - Odepchnęłam go szybko i wstałam. Rozgrywający zaśmiał się tylko pod nosem.
Nie odzywając się do niego ani jednym słowem skierowałam się do łazienki. Szybki prysznic i z powrotem ubrałam sukienkę. Poprawiłam jeszcze włosy, na usta naniosłam balsam i wróciłam do pokoju. Od razu założyłam szpilki i zarzuciłam torbę na ramię.
- Chodź, idziemy. - Zwróciłam się w końcu do siatkarza, który uważnie przyglądał się moim poczynaniom.
- Gdzie?
- No do Olki, Piotrka i całej reszty. Nie mam zamiaru siedzieć tutaj z Tobą cały dzień.
- Auć zabolało! - Chwycił się za serce i zrobił smutną minkę. - Zrobiłaś się wredna.
- Zawsze byłam. - Posłałam mu oczko i ściągnęłam z wieszaka marynarkę.
Chłopak zwlókł się z łóżka, zebrał do końca swoje rzeczy i podszedł do mnie powoli.
- Wiesz gdzie mogą być? - Zapytałam wychodząc na korytarz.
- Podejrzewam.
Zaczekałam, aż opuści pokój, zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam wspólnie z nim do wyjścia.

Z siatkarzami nie spędziłam jednak zbyt dużo czasu. Oczywiście byłam wielką atrakcją. Igła wprost nie mógł uwierzyć, że nawet jemu nie powierzyłam tajemnicy związanej z  powrotem. Zjedliśmy wspólnie obiad i chłopcy udali się do swoich pokoi, aby odpocząć. O 18 mieli mieć trening siłowy na siłowni, a nie chciałyśmy z Olą przeszkadzać. Pożegnaliśmy się więc z nimi i zostałyśmy w hotelowej restauracji same.
- I co, pogadaliście? - Zapytała od razu, kiedy ostatni siatkarz opuścił pomieszczenie.
- Można tak to ująć. - Usadowiłam się wygodniej i upiłam łyk pysznego, czerwonego wina.
- Nie jest zły? Słyszałam, że trochę krzyczał...
- Był. - Westchnęłam, wiedziałam że taka rozmowa mnie czeka.
- Jakieś szczegóły?
- Nie są potrzebne. - Dziewczyna popatrzyła na mnie spod przymrużonych oczu i pokręciła głową. - No co?
- Zmieniłaś się. - Odparła i odstawiła pustą lampkę na stolik.
- Każdy się zmienia. - Dopiłam szybko moje wino i wstałam równo z Olą.
- Co dziś robimy? Dalej chcesz iść balować? - Zapytała, kiedy wyszłyśmy na zewnątrz.
- Nie, nie mam już ochoty. Nic mi się nie chce. - Przyznałam szczerze.
Faktycznie, jakoś siły mnie opuściły i nie miałam ochoty iść się już dziś bawić. Marzyłam tylko o cieplutkim łóżeczku i dobrym filmie.
- To co, hotel? - Uśmiechnęła się lekko, pasowało jej to. Nigdy nie lubiła pilnować na imprezach.
- Hotel. - Potwierdziłam.

Na miejscu przebrałam się od razu w rzeczy, w których spałam. Odwiesiłam sukienkę i zasiadłam przed laptopem. Sprawdziłam facebooka, poczytałam jakieś wiadomości. Ola zjawiła się kilka minut po 19. Postawiłam więc laptopa na stoliku przy łóżku i poszukałam wspólnie z nią jakiegoś fajnego filmu. Wybrałyśmy jeden z Shailene Woodley, znanej głównie z serii "Niezgodna". Film nosił tytuł "Biały ptak w zamieci".
Ułożyłyśmy się wygodnie na wielkim łóżku i zaczęłyśmy oglądać. Film bardzo mnie wciągnął, jednak po połowie poczułam jak oczy same mi się zamykają i nic więcej nie pamiętałam.

- Iza. - Przyjaciółka potrząsała moje ramię, więc otworzyłam lekko oczy.
- Co? - Burknęłam zasłaniając się przed światłem lampy.
- Idę do siebie, Piotrek przyszedł. - Posłała mi krzywy uśmiech.
- Dobra, która godzina? - Zmusiłam się, żeby usiąść.
- 21.03. Jak chcesz to śpij, dziś już nie przyjdę.
- Spoko, nie martw się. - Sięgnęłam po sok stojący obok łóżka i napiłam się. - Tylko go nie zmęcz za bardzo. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Pff, da radę. Luzik. - Zaśmiała się i podeszła do drzwi.
- Zgaś jeszcze  światło. - Położyłam się i przykryłam. Ola uczyniła to, o co ją prosiłam. - Dzięki.
- Dobranoc. - Wyszła i zatrzasnęła za sobą delikatnie drzwi.
Odwróciłam się na plecy i odetchnęłam. Musiałam przemyśleć dzisiejszy dzień. Zresztą, nie tylko dzisiejszy. Gdzieś w głębi duszy czułam, że to wszystko nie skończy się najlepiej. Powrót do "życia" nie szedł mi w sumie tak trudno i cieszyłam się z tego, chciałam znowu być taką dziewczyną, jaką byłam przed wypadkiem mamy. Niestety, to już chyba nie będzie możliwe. Zresztą kto wie? Życie pisze różne scenariusze.
Na pewno to co wydarzyło się z Fabianem nie mogło się dobrze skończyć. Okej, od początku nas do siebie ciągnęło, ale nigdy się nie posunęliśmy do czegoś więcej. A tu bum! Wracam i szybki numerek już za nami. Miał rację, podobało mi się to. Myślałam kiedyś często o tym, jakby to było, gdybyśmy spróbowali czegoś więcej. Ale stop. I dla niego i dla mnie to był zwykły seks. Mam większe zmartwienia na głowie.
Przekręciłam się na bok i zamknęłam oczy. Nie miałam ochoty zajmować się tym teraz, martwić się będę po powrocie do domu.
Chciałam szybko zasnąć, jednak przerwał mi dźwięk przychodzącego sms-a. Z jękiem wyciągnęłam spod poduszki moją X-perię i odblokowałam ekran. Numer miałam zapisany na karcie pamięci, jednak nie miałam pojęcia skąd on wziął mój. Wzruszyłam ramionami, pewnie ojciec mu dał. Odczytałam szybo treść.

Musimy jutro pogadać Iz. Po meczu, ok?
Słodkich snów maleńka ;*
F.

Zamrugałam próbując zrozumień treść. O co mu chodziło? Wzruszyłam jednak ramionami i wystukałam krótką odpowiedź. 

Jak chcesz. 
Papa. 

Odłożyłam telefon na szafkę i od razu zmorzył mnie sen.

Rano obudziłam się przed 8. W końcu się wyspałam! Ale nie mogłam się dziwić, prawie 11 godzin snu za mną. Wyskoczyłam radośnie z łóżka i potruchtałam po łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic i po kilku minutach mogłam się ubrać. Wybrałam już coś wcześniej, więc od razu narzuciłam na siebie ubrania.


Zrobiłam też lekki makijaż, nie za dużo, bo potrzeby nie było. Rzęsy przejechałam z wprawą tuszem, a na powiece zrobiłam delikatną kreseczkę. Zostały już tylko włosy. Wybrałam coś prostszego i szybszego w wykonaniu. 


Zadowolona z efektu skierowałam się do pokoju Oli. Razem udałyśmy się na śniadanie. 
Mecz pomiędzy Berlin Recycling Volleys, a Zenitem Kazań miał się rozpocząć dopiero o 17, ale chciałyśmy zwiedzić chociaż trochę Berlin. Kilka godzin powinno wystarczyć.
Równo o 9 opuściłyśmy hotel i wsiadłyśmy do taksówki. 


...

Przepraszam, że tak długo nic nie pisałam, ale złapała mnie choroba i zupełnie nie miałam siły :/
Wena także nie dopisywała, więc rozdział trochę wymęczony, przejściowy i krótki... 
No ale oddaję go Waszej ocenie ;)
Pozdrawiam i do następnego ;*

Czytam + komentuję = MOTYWUJĘ

~ DarkFace

niedziela, 12 kwietnia 2015

Libster Award

Dziękuję za nominacje dziewczyny <3 
Dostałam nominację od:
Nowe życie...
Drugiej takiej okazji nie będzie, więc walcz!
Wypadek który odmienił całe życie

Nominacja od Libster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania, za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) i zadajesz im 11 pytań. 
Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.


Pytania od "Nowe życie..."

1. Twoje motto życiowe? 
"Żyć możesz tylko dla tego, za co mógłbyś umrzeć"
2. Wolisz pisać sam/sama bloga, czy z kimś?
Wolę sama ;)
3.Na ile oceniasz grę swojej ulubionej drużyny w tym sezonie?
Resovia zawsze gra na 100% <3
4. Ulubiony kolor?
Czarny
5. Z jakim siatkarzem chciałbyś/ałabyś spędzić dzień?
Po głębszym namyśle sądzę, że z Krzysztofem Ignaczakiem.
6. Czy łatwo się poddajesz?
Niestety tak :/
7. Ulubiony kolor?
(Nie żebyś coś ale to pytanie już było :D) czarny
8. Ulubiony klub zagraniczny?
Nie mam
9.Jaka była Twoja reakcja na wiadomość, że Antiga został trenerem polskich siatkarzy?
Wstyd się przyznać, ale przed wakacjami siatkówka mnie jeszcze nie interesowała...
10. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka?
Eminem
11. Ulubiony siatkarz zagraniczny?
Niko Penchev :3

Pytania od "Drugiej takiej okazji nie będzie, więc walcz"

1. Twoje hobby oprócz siatkówki?
Jazda konna
2. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z siatkówką?
Podczas mistrzostw świata 2014
3. Masz jakieś autografy siatkarzy,siatkarek?
Niestety nie :/
4. Ulubiony film?
Trudno wybrać, ale chyba "Biały ptak w zamieci"
5. Jakiego gatunku muzyki lubisz najbardziej słuchać? 
Wszystko po trochu
6. Ulubiony klub siatkarski?
Asseco Resovia Rzeszów
7. Jaką wartość w życiu cenisz najbardziej? 
Szczerość
8. Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa? 
Opowieści z Narnii
9. Co chciałbyś/chciałabyś robić za 10 lat?
Jeszcze o tym nie myślałam
10. Ulubiony siatkarz?
Asseco Resovia Rzeszów
11. Jaka była Twoja reakcja, gdy zostaliśmy Mistrzami Świata?
Byłam strasznie dumna i rozpierała mnie duma

Pytania od "Wypadek który odmienił całe życie"

1. Michał Winiarski czy Mariusz Wlazły?
Winiar
2. Ulubiony siatkarz polski?
Fabian Drzyzga
3. Ulubiony siatkarz zagraniczny?
Nikolay Penchev
4. Idol? 
Krzysiu Ignaczak
5. Dlaczego właśnie ten ktoś jest Twoim idolem?
Bo nie ma chyba lepszej osoby, niż on
6. Dlaczego siatkówka?
Bo miłość nie wybiera ;)
7. Od kiedy interesujesz się siatkówką? 
Od wakacji
8. Ulubiona muzyka?
Prawie każda?
9. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka?
Eminem
10. Czy zgadzasz się z cytatem "Serce zawsze wygra"?
Tak
11. (do punktu 10) Jeśli nie to dlaczego? Jeśli tak to dlaczego?
Jeżeli walczymy i wkładamy w to całe serce, to nic nas nie będzie w stanie zatrzymać ;)

Blogi, które nominuje :


Niestety nie mam kogo nominować więcej, wszystkich już nominowałam na moim drugim blogu Pasja to nie wszystko

Pytania :
1. Ulubiony siatkarz polski?
2. Ulubiony klub?
3. jak myślisz kto zostanie Mistrzem Polski w tym roku?
4. Ulubiony siatkarz zagraniczny?
5. Od kiedy kochasz siatkówkę?
6. Ulubiony sport prócz siatkówki?
7. Ulubiona książka?
8. Co robisz w wolnym czasie?
9. Masz jakieś zwierzę? (Jak tak to jakie?)
10. Kim chcesz być w przyszłości?
11. Największe siatkarskie marzenie? 

Dziękuję raz jeszcze za nominację <3
Pozdrawiam ;*

Nie wiem też, kiedy pojawi się nowy rozdział, ponieważ jestem chora i pisanie coś mi nie idzie :/

~ DarkFace

środa, 8 kwietnia 2015

Prośba :)

Kochani chyba wiecie, jak bardzo motywują do pisania komentarze. Kto sam prowadzi bloga wie, jakie to ma znaczenie. 
Więc stąd moja prośba. Pozostawcie po sobie jakiś ślad ;)
Może to być jedno zdanie, może być dłuższa opinia. Krytykujcie, dostarczajcie jakichś nowych pomysłów, z niektórych warto czasem skorzystać. 
Podsumowując LICZĘ NA WAS ;*

Zapraszam także tych, którzy nie czytają mojego pierwszego bloga do lektury ;)
Głównym bohaterem jest Nikolay Penchev ;)
http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/

Miłego dnia ;)
Pozdrawiam

~ DarkFace

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 2.

O 17.30 siedziałyśmy już w samolocie i czekałyśmy na start. Obie nie chciałyśmy wspominać o sytuacji, która miała miejsce chwilę przed wyjściem.
Kiedy w końcu samolot wystartował założyłam słuchawki i odpłynęłam w dobrze znamy mi świat muzyki. Miałam teraz dla siebie jakieś 4 godziny. Później może zacząć się piekło.
Chociaż piekło? Piekło czekało na mnie w domu i miało na imię Ivo.
Przyszedł kolejny raz. Nie odpuści. Doskonale o tym wiedziałam, mimo że nie przyznawałam się do tego sama przed sobą.
"Świetnie Iza, spieprzyłaś sobie życie. Gratulacje!"
Westchnęłam i zamknęłam oczy. Po chwili odpłynęłam w płytki sen, w którym prześladowała mnie twarz mężczyzny, który wiele w moim życiu zmienił.

Przed 22 byłyśmy już w Berlinie. Zmęczone podróżą załadowałyśmy się do taksówki i skierowały w stronę hotelu. Na szczęście mieszkałyśmy w innym, niż Resovia. Bardzo dobrze, nie miałam dziś już siły na konfrontację z ojcem i chłopakami.
Pierwszą czynnością, za którą się zabrałam po wejściu do pokoju, było rozpakowanie walizki. Starannie poukładałam ubrania w szafie, sukienki powiesiłam na wieszakach.
Miałyśmy z Olką dwa osobne pokoje, na szczęście jeden obok drugiego. Postanowiłam iść się odświeżyć. Zabrałam ubrania na przebranie i weszłam do przestronnej łazienki.
Napełniłam wannę, dodałam mojego ulubionego, malinowego płynu i zanurzyłam się w pachnącej cieczy. Gorąca woda podziałała kojąco na moje spięte, zmęczone ciało. Odetchnęłam i zamknęłam na chwilę oczy. Odepchnęłam od siebie ponure myśli i zrelaksowałam się w 100 procentach. Dopiero kiedy woda zaczęła stygnąć sięgnęłam po gąbkę i starannie wyszorowałam całe ciało.
Odrobinę pobudzona do życia narzuciłam na siebie wybrane wcześniej ubrania.


Spięłam włosy w luźnego warkocza, zmyłam makijaż i przemyłam twarz wodą. 
Zerknęłam na zegar. Było przed 24. Miałam już na dzień dzisiejszy dość. Jedyne o czym marzyłam to cieplutkie, miękkie łóżeczko. Akurat, kiedy szłam zgasić światło ktoś zapukał do mojego pokoju. Uniosłam brwi do góry i otworzyłam. Tak jak się spodziewałam, stała w nich Ola. Wpuściłam dziewczynę, a ta od razu usiadła na moim łóżku.
- Co jest? - Zajęłam miejsce obok niej. Wyglądała na zdenerwowaną.
- No bo ten typek mi nie daje spokoju. - Odparła w końcu i popatrzyła na mnie uważnie.
- W sensie Ivo? - Zapytałam zrezygnowana i westchnęłam. 
- Tak. Powiesz mi o co z nim chodzi?
- Poznałam go jakiś miesiąc po przyjeździe do Krakowa... 
- No i...? - Zmotywowała mnie przyjaciółka.
- No i trochę namieszał w moim życiu. - Mruknęłam niezadowolona z tematu.
- Byłaś z nim? - Ola założyła ręce na piersiach.
- W pewnym sensie tak. - Dziewczyna uniosła wyczekująco brwi. - Ola nie chce o tym gadać.
- Iza, przyjaźnimy się tak? - Pokiwałam głową. - Ufasz mi? - Powtórzyłam gest. - No to mów.
- Naprawdę nie mogę. - Odchyliłam głowę i oparłam ją o ścianę. - Kiedyś się dowiesz, obiecuje. 
- No dobra. - Uniosła ręce do góry na znak dezercji. - Niech Ci będzie. Ale pamiętaj. Nie odpuszczę.
Parsknęłam śmiechem i uderzyłam ją lekko w ramię. Wiedziałam, że nie żartuje. Zawsze dowiadywała się tego, czego chciała. 
- Co robimy jutro? - Miałyśmy w końcu prawie dwa dni dla siebie. Mecz miał się odbyć dopiero w sobotę o 20. 
- Obiecałam Piotrkowi, że wpadniemy na ich trening. - Powiedziała z uśmiechem.
- Ni... 
- Nawet nie zaczynaj. - Przerwała mi od razu. - Idziemy i koniec.
- Dobra. - Położyłam się na łóżku i popatrzyłam w sufit. - O której?
- Na 12.
- Okej. Jak wstanę... - Zerknęłam na nią z ukosa.
- Obudzę Cię. - Cmoknęła mnie w policzek i wstała. - Dobranoc Iz.
- Dobranoc. - Burknęłam w jej kierunku i nakryłam się kołdrą. - Zgaś proszę.
Dziewczyna posłała mi wesoły uśmiech i wykonała czynność. Pomieszczenie od razu zatonęło w ciemności, a ja odetchnęłam. Sięgnęłam jeszcze po ładujący się telefon i nastawiłam budzik na 9. W końcu zamknęłam oczy i od razu otuliły mnie skrzydła Morfeusza. 

Obudziłam się 5 minut przed alarmem, toteż wyłączyłam go i ociężale poszłam się odświeżyć. Po długim prysznicu umyłam włosy i stanęłam przed lustrem. 
Postanowiłam zrobić mocniejszy makijaż. Nałożyłam trochę podkładu, który dokładnie rozprowadziłam po twarzy. Następnie zrobiłam na powiekach delikatne kreski, a rzęsy przejechałam tuszem, mocno je pogrubiając i wydłużając. Efekt był zadowalający, toteż przejechałam lekko balsamem po ustach i ściągnęłam z włosów ręcznik.
Rozczesałam je dokładnie i podsuszyłam trochę. Zastanowiłam się chwilę i już wiedziałam co zrobić. Przyniosłam sobie krzesło, odszukałam czarną kokardkę i rozpoczęłam zabawę z włosami. Fryzura, którą chciałam zrobić nie była może trudna, ale wymagała wiele pracy.
Po godzinie ręce mi odpadały, ale uzyskałam planowany efekt.


Spryskałam fryzurę lakierem i uśmiechnęłam się do własnego odbicia. Na pewno kogoś dziś poderwę. Zadowolona pobiegłam do szafy i wyciągnęłam odpowiedni strój.


Odpowiedni może na trening nie był, ale mało mnie to obchodziło. Wieczorem zamierzałam zaszaleć, a do hotelu na pewno nie wrócimy.
Zakładałam właśnie kolczyki, kiedy drzwi do pokoju się otworzyły i wpadła do niego Ola.
- IZA WSTA... - Przystanęła widząc mnie gotową do wyjścia. - Nie śpisz już?
- Jak widać. - Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do łóżka, z którego podniosłam marynarkę.
- Chcesz tak iść? - Patrzyła ze zdziwieniem jak poprawiam się w lustrze.
- No tak, a co? To problem? - Podeszłam do niej i wypchnęłam ją z pokoju zabierając po drodze jeszcze torbę. Zamknęłam drzwi i ruszyłyśmy wspólnie na dół.
- Patrząc na to gdzie idziemy to tak... No ale jak chcesz. - Sama miała na sobie czarne rurki, niskie czarne trampki, obcisłą białą koszulę i szary sweterek.
- Wieczorem chcę iść do jakiegoś klubu. - Odparłam tylko kiedy wchodziłyśmy do hotelowej restauracji.
Dziewczyna nie skomentowała mojej wypowiedzi, jednak jej mina mówiła sama za siebie. Zadowolona na pewno nie była.
Wybrałyśmy coś lekkiego do jedzenia i skierowałyśmy się do wolnego stolika. Od razu zabrałam się za pochłanianie moich serowych tostów, oraz do popijania pysznej kawy. Był to nieodłączny element mojego dnia. Zaczynałam się chyba uzależniać. 
- Pośpiesz się, za 5 minut będzie taksówka! - Ola spanikowała patrząc na zegarek. 
Wywróciłam oczami i dopiłam resztki kawy. Pod względem punktualności nic się nie zmieniła, zawsze musiała być przed czasem.
Pozbierałyśmy szybko rzeczy i prawie biegiem ruszyłyśmy do wyjścia. Zamówiona taksówka akurat podjeżdżała, toteż wskoczyłyśmy do niej od razu. Ola wyjaśniła kierowcy po niemiecku, gdzie chcemy się udać, a ja zapięłam pasy. Przez okno oglądałam po drodze piękne miasto i myślałam o tym, co wydarzy się na miejscu.

Dokładnie o 11.58 weszłyśmy na wielką halę. Ola podeszła do recepcji, a ja stanęłam przed oszkloną ścianą. Trening właśnie się rozpoczynał, bo kilku zawodników już się rozciągało. Próbowałam odgadnąć kim byli, jednak znajdowałam się za daleko. Charakterystyczne biało - czerwone barwy upewniły mnie jednak, że to Asseco. W tym momencie podeszła do mnie przyjaciółka.
- Zaraz ktoś po nas przyjdzie. - Powiedziała cicho i popatrzyła w tym kierunku co ja.
- Kto? - Zapytałam twardo. Nie chciałam już mieć do czynienia z którymś z zawodników.
Ola rzuciła mi ukradkowe spojrzenie i nie odpowiedziała. Zacisnęłam tylko zęby. Po chwili usłyszałam znajomy głos.
- Witaj Oleńko, przepraszam że musiałaś czekać ale zupełnie zapomniałem, że Piotrek prosił abym Cię wpuścił. Widzę, że zabrałaś koleżankę. - Odwróciłam się powoli i zobaczyłam uśmiechniętego mężczyznę. Jego twarz diametralnie się zmieniła, kiedy zobaczył kim była ta "koleżanka". - Iza? - Zapytał nie wierząc kogo widzi.
- Cześć tato. - Odparłam zdenerwowana.
- Co Ty tutaj robisz? Jakim cudem? - Motał się w wypowiedzi. - Ola jak to zrobiłaś?! 
- Z nią trzeba twardo Panie Andrzeju. - Poklepała go po ramieniu i uśmiechnęła się lekko.
- Porozmawiamy później. - Rzucił w moim kierunku i gestem ręki nakazał nam podążać za sobą.
Po chwili znaleźliśmy się na trybunach. Mniej więcej w połowie ojciec pozwolił nam usiąść. Cieszyłam się, zawodnicy na pewno nie rozpoznają mnie z takiej odległości. Byłyśmy za daleko, poza tym trochę czasu minęło. Prawie dwa lata.
- Tylko nic im nie mów. - Zwróciłam się do ojca, kiedy zaczął schodzić do zawodników. Zerknął na mnie z bólem w oczach i pokiwał głową na znak zgody.
Dopiero kiedy byłam pewna, że mężczyzna mnie nie usłyszy, odwróciłam się do towarzyszki i popatrzyłam na nią z mordem w oczach.
- To musiał być on? - Wycedziłam przez zęby.
- Iza, to Twój tata... - Popatrzyła na mnie błagalnie. - Nie możesz go tak wiecznie traktować. On też cierpi.
Zmierzyłam ją wzrokiem, odwróciłam się przodem do boiska i założyłam ręce na piersiach. Trening akurat się zaczynał.

Kilka minut po 14 moja męka się zakończyła. Ojciec zebrał zawodników i pozwolił im iść się przebrać. Razem z Olą pozbierałyśmy rzeczy i ruszyłyśmy na górę.
- Chce się spotkać z Piotrkiem. Pójdziesz ze mną? - Zapytała, kiedy przechodziłyśmy obok schodów prowadzących do szatni.
Nie odezwałam się, tylko skręciłam w odpowiednim kierunku. Chyba nie miałam już nic do stracenia. Gorzej nie będzie.
Chwilę później czekałyśmy już pod pomieszczeniem. Ola stanęła zaraz obok wejścia, ja zaś usiadłam kawałek dalej na jednym z krzeseł. Zza zamkniętych drzwi dobiegała głośna muzyka, fałsz któregoś z zawodników i śmiech pozostałych. Zacisnęłam usta, w duchu zaś szeroko się uśmiechałam. Brakowało mi tego. Całej tej atmosfery. Jednak nie mogłam dać po sobie nic poznać.
Po kilku minutach drzwi się otworzyły i zaczęli z nich wychodzić zawodnicy. Pierwszy wybiegł Pit, który od razu zauważył swoją wybrankę. Uniósł ją ze śmiechem do góry i okręcił. Nie czekając dłużej, wpił się w jej usta, co wywołało tylko gwizdy innych.
- Człowieku, nie tak publicznie! - Zawołał zdegustowany Ignaczak.
Schowałam od razu twarz w cieniu, tak aby mnie nie rozpoznał. Mężczyzna podążył jednak za resztą klubu. Odetchnęłam i zobaczyłam jak przyjaciółka podchodzi po mnie wraz ze swoim chłopakiem. Wstałam więc i przygotowałam się na konfrontację z wielkoludem.
- Cześć Iza! - Przytulił mnie po przyjacielsku. - Dobrze Cię widzieć! Miło, że wpadłaś z Olcią. Mówiła, że nie bardzo na początku chciałaś, ale udało się! I dobrze, czas wrócić do żywych. Brakowało nam Cię tutaj. Wiesz jak Fabio na początku narzekał? Ale w końcu jesteś. Tylko nie ładnie, że tak długo zwlekałaś. Ja to bym na miejscu Oli skrócił Cię o głowę, ale okej. Wasza sprawa. - Paplał jak najęty, a ja poczułam zbierający nie wewnątrz gniew. Wiedział. - Krótko mówiąc, fajnie że jesteś. I nie rób tak więcej!
- Powiedziałaś mu. - Rzuciłam oskarżycielsko do Oli, a dziewczyna pobladła. - Prosiłam o tak dużo?!
Momentalnie się odsunęłam i wyminęłam wmurowanych w ziemię przyjaciół. Zmieniłam się. Byłam inną Izą. Nie tą, którą znali i lubili. Byłam twarda, zimna i wredna. Życie pokazało moje drugie oblicze. Szkoda tylko, że to gorsze.
Chciałam stamtąd uciec jak najszybciej. Szukając głośno butami skierowałam się do wyjścia. Kiedy mijałam drzwi od szatni te gwałtownie się otworzyły, a ja oberwałam nimi prosto w kolano. Syknęłam z bólu.
- Sorry. - Rzucił do mnie wychodzący z pomieszczenia siatkarz. Nie zaszczycił mnie nawet jednym spojrzeniem.
- Patrz jak chodzisz Drzyzga! - Warknęłam w jego kierunku.
Chłopak gwałtownie poderwał głowę rozpoznając mój głos. Szok w jego spojrzeniu był ogromny. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć.
Jego widok wywołał we mnie jakieś uczucie, ale od razu to zdusiłam. Nie miałam ochoty na jakąkolwiek rozmowę, więc szybko pobiegłam schodami do góry zostawiając resztę za sobą. Dobiegł mnie jeszcze słaby szept Fabiana.
- Ola, wyjaśnij proszę.

Zaraz po wyjściu złapałam pierwszą lepszą taksówkę i pojechałam do hotelu. Byłam za bardzo zdenerwowana, żeby iść się teraz bawić. Poza tym było za wcześnie, pewnie kluby o tej godzinie są zamknięte.
W pokoju zdjęłam marynarkę i odwiesiłam ją do szafy. Torbę cisnęłam na stolik, a szpilki ustawiłam równo obok drzwi.
Nie wiedząc co robić opadłam na łóżko i uderzyłam w nie bezsilnie pięścią. Wszystko szło nie po mojej myśli. W niecałe dwa dni runęło to, co budowałam po powrocie do Rzeszowa. Pojawił się Ivo, spotkałam Olę, a na deser próba powrotu do siatkówki. Po co ja się w ogóle zgadzałam jechać do tego Berlina?! Trzeba było siedzieć na dupie w domu. Na pewno byłoby to lepsze dla mojej psychiki.
Leżałam chwilę bez ruchu i próbowałam się uspokoić. Niestety przerwało mi to głośne pukanie do drzwi. Chcąc nie chcąc musiałam wstać. To mogła być hotelowa obsługa.
Uchyliłam powoli drzwi i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam w nich rozgrywającego Resovii.
- Fabian? - Zapytałam zdziwiona. Jego się tutaj nie spodziewałam.
Nic nie odpowiedział, tylko wepchnął mnie do pokoju i zamknął drzwi na klucz. Uniosłam zdziwiona brwi i spojrzałam mu w oczy. Były pełne dziwnego blasku, jakby pożądania pomieszanego ze złością. Przycisnął mnie mocno do ściany i uniósł zwinnie do góry. Wiedziałam już do czego zmierza i nie miałam najmniejszej ochoty, żeby się przed tym bronić. Potrzebowałam tego, tak jak i on.
Siatkarz gwałtownie wpił się w moje usta i zaczął żarliwie całować. Ochoczo na to odpowiedziałam.
Od razu przeszłam do działania. Niewiele myśląc ściągnęłam jego koszulkę i rzuciłam w kąt. Chłopak nie pozostał dłużny. Jednym ruchem zerwał ze mnie sukienkę, a następnie pozbył się swoich dresów oraz bokserek.
Wargami zaczął pieścić moją szyję, a ja wplotłam dłonie w jego włosy.
Po chwili odchylił moje czarne stringi i gwałtownie we mnie wszedł. Zdusiłam w sobie krzyk wywołany lekkim bólem i wbiłam mu paznokcie w plecy. Ustami na nowo odszukałam jego warg.
Drzyzga nie był delikatny. Wchodził we mnie szybko do samego końca. Chodziło o czysty seks, który rozładuje nasze skumulowane emocje. Nie trwało to więc długo. Oboje byliśmy strasznie podnieceni i zaznaliśmy spełnienia w tym samym momencie. Złość zniknęła jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki.
Fabian oderwał się ode mnie głośno sapiąc. Położył głowę na moim ramieniu i wyszedł ze mnie drżąc. Otworzyłam oczy i delikatnie się uśmiechnęłam. Seks lekarstwem na wszystko.
- Miło, że wróciłaś. - Mruknął stawiając mnie na ziemię. Od razu pociągnął spodnie i odszukał wzrokiem koszulkę.
- Też się cieszę. - Odparłam i podeszłam do leżącej na podłodze sukienki.

...

Przepraszam za tak długą przerwę :/

Tak, od razu zaczynamy ostro :D

Rozdział z dedykacją dla Patki <3
Wiem, nie wyrobiłam się XD

Czytam + komentuje = motywuje

Następny w najbliższych dniach ;)

Pozdrawiam ;*

~ DarkFace