niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 6.

- Puść mnie! - Wyrwałam mu się dopiero za drzwiami.
- Możesz mi wyjaśnić, co odwalasz?! - Chwycił mnie za ramiona i potrząsnął mną lekko.
- Nie Twoja sprawa. - Odepchnęłam go i chwiejnym krokiem skierowałam się w stronę drogi.
- Odpowiedź na moje pytanie. - Od razu znalazł się obok.
- Nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać. - Burknęłam i próbowałam odszukać wzrokiem jakąś taksówkę.
- Iza, co się z Tobą dzieje? - Zapytał o dziwo łagodnie.
Nie odpowiedziałam. Nie wiem, czy to wypity alkohol sprawił, że byłam taka arogancka, czy aż tak się zmieniłam. Wiedziałam jednak, że gdyby nie on, mogłoby się skończyć źle i później bym wszystkiego żałowała. W tak krótkim czasie miałabym iść do łóżka z dwoma innymi facetami. Kiedyś nie byłoby to nic dziwnego, ale przecież chciałam wymazać te wydarzenia z głowy, prawda? Jednak moja duma nie pozwalała, żebym przyznała się do tego od tak. Wolałam się do niego nie odzywać.
Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i nie zaszczycając siatkarza nawet jednym spojrzeniem pojechałam do hotelu.

W pokoju od razu poszłam pod prysznic i położyłam się do łóżka. Miałam dość. Jak zwykle każdy chciał decydować o moim życiu.
Żałowałam tego, że spotkałam Olkę w galerii.
Żałowałam, że kiedykolwiek wyjechałam do Krakowa.
Żałowałam większości decyzji w moim życiu, ale sama sobie teraz szkodziłam.
Zamiast próbować sobie pomóc, to robiłam dokładnie to co wcześniej. Jednak to nie była najlepsza pora na przemyślenia tego typu. Byłam pijana, a było już troszkę późno. Jutro o 10 miałyśmy z Olką samolot, a na odprawie musiałyśmy stawić się już o 8. Zamierzałam jak najszybciej wrócić do domu i spróbować się od tego odciąć, przynajmniej na jakiś czas. Wyłączyłam dźwięk w telefonie i zamknęłam oczy.

Rano obudziłam się kilka minut po 5.30. Od razu poszłam się odświeżyć. Wybrałam odpowiednie ubrania i założyłam je na siebie.


Zrobiłam jeszcze makijaż i uczesałam włosy. Byłam gotowa kilka minut po 6. Wszystkie pozostałe rzeczy wrzuciłam do torby i przejrzałam pokój. Sprawdziłam, czy na pewno nic nie zapomniałam i z torbą w ręce poszłam po Olę. 
- Już gotowa? - Zapytała widząc mnie w drzwiach. Kiwnęłam głową. - Okej, to daj mi minutkę.
- Zaczekam w restauracji. - Odparłam i ruszyłam na dół.
Usiadłam przy naszym stoliku i zamówiłam to co zawsze. Dla mnie tosty z serem i sok pomarańczowy, a dla Oli jajecznica i herbata. Przyjaciółka dołączyła do mnie po kilku minutach. Widziała jaki mam humor i nie zadawała zbędnych pytań. Posiłek upłynął nam w całkowitej ciszy. 
- Mogę zapytać, o co chodzi? - Zapytała, kiedy czekałyśmy na taksówkę, która zawiezie nas na lotnisko. 
- Nie. - Ucięłam krótko. Blondynka popatrzyła na mnie dziwnie i zamilkła.
Taksówka pojawiła się po kilku minutach. Załadowałyśmy się do niej szybko i ruszyłyśmy.

Lor minął nam bezproblemowo. Praktycznie się do siebie nie odzywałyśmy. Ola rozumiała, że nie mam ochoty na rozmowę i byłam z tego zadowolona. Na lotnisku pożegnałyśmy się krótkim "do zobaczenia" i każda poszła w swoją stronę. 
W domu byłam o 15. Zamknęłam dokładnie drzwi i udałam się do siebie. Wiedziałam, że mój powrót równał się ponownemu spotkaniu Włocha, ale na razie się tym nie przejmowałam. 
Przebrałam się od razu w coś luźniejszego. 



Postanowiłam rozpakować rzeczy, żeby nie siedzieć bezużytecznie. 
Czynność upłynęła mi jednak zbyt szybko i po chwili nie miałam już co robić. Zeszłam więc do kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Z talerzykiem w ręce zasiadłam przed telewizorem i zdecydowałam się na jakiś film. W połowie przerwał mi jednak telefon.
- Halo? - Odebrałam nawet nie patrząc kto to.
- Hej kochanie. - Usłyszałam głos ojca. - Możesz przygotować coś na wieczór?
- A konkretniej? - Wiedziałam, że nie oznacza to dla mnie nic dobrego.
- Bo wiesz, zaprosiłem chłopaków na 19, chcieliśmy porozmawiać o dalszej grze.
- Tato... - Jęknęłam. Jeszcze tego mi było trzeba.
- Izunia, proszę Cię o jedną rzecz.
- Dobra. - Mruknęłam wkurzona. - Zamówię Wam pizze. 
- Tylko, żeby dla nikogo nie zabrakło. Cały sztab będzie.
- No to zamówię z 10 dużych, starczy? 
- Raczej 15. - Odpowiedział po chwili.
- 15?! - Krzyknęłam. - Ile oni jedzą?! 
- Kochanie, to sportowcy. - Odparł spokojnie. - Będę koło 18.
- Jasne, cześć. - Wyłączyłam się od razu.
Świetnie brakowało mi jeszcze bandy wielkoludów w domu. Nie chciałam się z nimi widzieć, a szczególnie z jednym z nich. Niestety, nie miałam nic do gadania. 
Rozłożyłam w salonie duży stół, przyniosłam ze spiżarni jakieś soki, colę, wodę i ułożyłam je na środku. Było po 16, a wiedziałam, że przygotowanie tylu pizz trochę potrwa. Złożyłam więc zamówienie i poszłam do siebie. Zaszyłam się w swoim pokoju z dobrą książką i nie zamierzałam go opuszczać do jutrzejszego poranka. 

Siatkarze zaczęli się pojawiać już przed 19. Nie zeszłam jednak na dół, a ojciec nie zamierzał mnie do tego przekonywać. Miałam świadomość, że spotkanie trochę potrwa, jednak nie robiło mi to różnicy. Kompanem mojego dzisiejszego wieczora okazała się "Gra o tron". W zupełności mi to wystarczyło. Zatraciłam się w czytanej lekturze i nie czułam nawet upływającego czasu. Przerwało mi nagłe pukanie do drzwi. Zmarszczyłam czoło i pokręciłam głową.
- Proszę. - Burknęłam i nie podniosłam nawet wzroku. To mogła być tylko jedna osoba.
- Hej. - Rzucił nieśmiało Fabian. - Przyniosłem Ci jedzenie.
- Nie trzeba było. - Zaszczyciłam go krótkim spojrzeniem.
- Trzeba. - Postawił kawałek pizzy, oraz sok na małym stoliku i usiadł obok mnie. - Co czytasz?
- Grę o tron. - Odpowiedziałam. - Jak to już wszystko, to możesz iść.
- Iza nie bądź taka. - Wyciągnął książkę z moich rąk i zamknął ją.
- Ej! - Zaprotestowałam natychmiast. - Oddawaj!
- Jak mnie wysłuchasz. - Uśmiechnął się zadowolony i oparł się o moją poduszkę.
- Drzyzga, przeginasz. - Wycedziłam przez zęby. - Masz minutę.
- Świetnie, skoro doszliśmy do porozumienia, to chciałbym Cię przeprosić. 
- Za co? - Założyłam ręce na piesi i patrzyłam na ścianę przed sobą. 
- Po pierwsze za to, co się stało między nami. Nie wiem czy tego chciałaś, a trochę jakby Cię zmusiłem. Nie wiem, ale nie podobało mi się to do końca. - Odezwał się w końcu cicho. - Po drugie za to, że się wczoraj wtrąciłem. 
- Wow, kogoś coś ruszyło. - Zironizowałam. 
- Weź nie bądź wredna. - Szturchnął mnie lekko.
- Zaraz ja Cię szturchnę, ale tak że spadniesz z łóżka. - Odezwałam się podirytowana. 
- Uważaj bo Ci się uda. - Zaśmiał się i zaczął mnie łaskotać. 
Nie mogłam nad sobą zapanować i zaczęłam chichotać jak jakaś wariatka. Przetaczaliśmy się po łóżku i nawzajem próbowaliśmy zdobyć nad sobą przewagę. Niestety poradzenie sobie ze mną nie zajęło Fabianowi długo. Po chwili leżałam już przygniatana przez niego do łóżka z rękami nad głową. Siatkarz uśmiechał się zadowolony.
- No i czego się szczerzysz? - Zapytałam łapiąc oddech. - Złaź ze mnie.
- Z niczego. - Wyszczerzył się jeszcze bardziej. - Po prostu to bardzo piękny widok, widzieć Cię pod sobą. 
- Drzyzga, zadzwoń może do lekarza bo coś Ci zaszkodziło. 
- Nic mi nie jest. - Nachylił się nade mną bardziej. - Gwarantuję to. 
Nie dał mi szansy, żebym odpowiedziała. Zanim się zorientowałam, rozgrywający wpił się już w moje usta. W momencie, w którym nasze wargi się połączyły, moja samokontrola poszła w cholerę. Zresztą nie chciałam tego przerywać, ale przed sobą się do tego nie przyznam. 
Chłopak napierał na moje usta najpierw delikatnie, później coraz zachłanniej. Nie opierałam się i już po chwili jego język siał spustoszenie w moich ustach. Przeniósł dłonie niżej, a ja objęłam go za szyję. Poczułam jak wsuwa ręce pod moją bluzę i delikatnie ją podciąga. Zaczął pieścić mój brzuch i talię, a ja mruknęłam zadowolona. Poczułam ogromne podniecenie i nabrałam chęci na więcej.
Najwyraźniej Drzyzga miał inne plany niż ja, bo oderwał się ode mnie nagle i jak gdyby nigdy nic wstał i poprawił swoje ubrania. Na jego ustach zagościł triumfalny uśmiech, a ja nie mogłam zrozumieć co stało się przed chwilą. Podparłam się na łokciach i obserwowałam go szeroko otwartymi oczyma. 
- Do zobaczenia mała. - Siatkarz puścił mi oczko i zniknął za drzwiami. 
- Idiota. - Mruknęłam sama do siebie i wróciłam do czytania.


... 

Bum no i mamy 6 :)
Przepraszam, że taki trochę krótki :/
Oddaję go Waszej ocenie :)
Za błędy przepraszam :D
Do zobaczenia za tydzień <3

CZYTAM + KOMENTUJĘ = MOTYWUJĘ

Pozdrawiam ;*

~ DarkFace

7 komentarzy:

  1. Naszemu Fabiankowi po prostu podoba się nasza Iza a ona boi się wrócić do poprzedniego życia a Fabian może jej w tym pomóc
    czekam już na kolejny za tydzień mam nadzieje że wcześnie pojawi się na niko i Zuzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Niko i Zuzie termin ustalony jest na piątki :)
      Zapraszam na nowego o Andrzeju Wronie http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/
      Tam coś pojawi się wcześniej (może już dziś :3)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Iza zachowała się trochę chamsko wobec wszystkich..
    Dziewczyno ogarnij się wreszcie bo zaczniesz mi działać na nerwy!

    Ale i tak ja wiem swoje - oni mają się ku sobie. Z tego wyniknie cos poważnego. Inaczej Fabian nie byłby taki troskiliwy prawda?
    Wiem, że z ich charakterami to trochę potrwa, ale cierpliwie czekam :D

    Pozdrawiam ;*

    Ps Nie zapominaj o
    http://ironiaa-losu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy następny rozdział już jest poniedziałek
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy następny
    rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  6. czy może jutro pojawią się dwa rozdziały
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń