Na wstępie bardzo przepraszam, dopiero teraz zauważyłam, że opcja komentowania dla anonimowych osób była zablokowana. Na szczęście jest już możliwa, więc liczę na komentarze :D
...
- Czemu nikomu nie powiedziałaś, że wróciłaś? - Spytał Fabian, kiedy siedzieliśmy kilka minut później na moim łóżku.
- Po co? - Oparłam się o ścianę i nakryłam leżącym obok kocem.
- Jak to po co. Iza do cholery, myślisz że nikt się nie martwił , kiedy od tak odcięłaś się półtorej roku temu?! - Wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
Miał rację, poznanie Ivo bardzo mnie zmieniło. Zerwałam kontakt z wszystkimi. Zmieniłam numer telefonu, przeprowadziłam się w inne miejsce. Przyjaciele próbowali mnie znaleźć, przyjechali nawet kilka razy do Krakowa. Unikałam ich wtedy, ale wiedziałam że nie odpuszczą od tak. Dlatego wróciłam do Rzeszowa. Nie spodziewali się mnie w domu.
- No? - Wyrwał mnie z zamyślenia.
- Musiałam. - Odparłam cicho i spuściłam wzrok.
- Ta jasne, MUSIAŁAŚ. My już w ogóle Cię nie interesowaliśmy, co? Tylko Ty się liczyłaś?! - Przy ostatnim zdaniu uniósł głos i uderzył pięścią w ścianę. - Zostawiłaś mnie tutaj samego, miałaś gdzieś moje uczucia!
- Byłeś z Moniką, więc nie samego. - Popatrzyłam na niego i zacisnęłam na kocu pięści.
- Doskonale wiesz, że nie o to mi chodzi. - Usiadł obok i położył dłoń na moim przykrytym kolanie. - Przyjaźniliśmy się Iza, byłaś dla mnie ważna. I dalej jesteś.
- Każdą przyjaciółkę przelatujesz na wstępie? - Zignorowałam to co powiedział i posłałam mu krzywy uśmiech.
- Wiem, nie powinienem. Przepraszam. - Mruknął i przeciągnął się ziewając głośno. - W każdym razie było miło. Jakbyś chciała powtórzyć... - Nie dokończył, gdyż uderzyłam go mocno w ramię. Krzyknął chwytając się za obolałe miejsce.- Ej! No przecież żartowałem!
- To lepiej nie żartuj, Drzyzga. - Prychnęłam ze złością.
- Podobało Ci się. - Klęknął na łóżku i pochylił się nade mną. Uśmiechnął się triumfująco widząc moją wkurzoną minę. - Może jednak druga rundka?
- W Twoich snach Fabianku. - Odepchnęłam go szybko i wstałam. Rozgrywający zaśmiał się tylko pod nosem.
Nie odzywając się do niego ani jednym słowem skierowałam się do łazienki. Szybki prysznic i z powrotem ubrałam sukienkę. Poprawiłam jeszcze włosy, na usta naniosłam balsam i wróciłam do pokoju. Od razu założyłam szpilki i zarzuciłam torbę na ramię.
- Chodź, idziemy. - Zwróciłam się w końcu do siatkarza, który uważnie przyglądał się moim poczynaniom.
- Gdzie?
- No do Olki, Piotrka i całej reszty. Nie mam zamiaru siedzieć tutaj z Tobą cały dzień.
- Auć zabolało! - Chwycił się za serce i zrobił smutną minkę. - Zrobiłaś się wredna.
- Zawsze byłam. - Posłałam mu oczko i ściągnęłam z wieszaka marynarkę.
Chłopak zwlókł się z łóżka, zebrał do końca swoje rzeczy i podszedł do mnie powoli.
- Wiesz gdzie mogą być? - Zapytałam wychodząc na korytarz.
- Podejrzewam.
Zaczekałam, aż opuści pokój, zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam wspólnie z nim do wyjścia.
Z siatkarzami nie spędziłam jednak zbyt dużo czasu. Oczywiście byłam wielką atrakcją. Igła wprost nie mógł uwierzyć, że nawet jemu nie powierzyłam tajemnicy związanej z powrotem. Zjedliśmy wspólnie obiad i chłopcy udali się do swoich pokoi, aby odpocząć. O 18 mieli mieć trening siłowy na siłowni, a nie chciałyśmy z Olą przeszkadzać. Pożegnaliśmy się więc z nimi i zostałyśmy w hotelowej restauracji same.
- I co, pogadaliście? - Zapytała od razu, kiedy ostatni siatkarz opuścił pomieszczenie.
- Można tak to ująć. - Usadowiłam się wygodniej i upiłam łyk pysznego, czerwonego wina.
- Nie jest zły? Słyszałam, że trochę krzyczał...
- Był. - Westchnęłam, wiedziałam że taka rozmowa mnie czeka.
- Jakieś szczegóły?
- Nie są potrzebne. - Dziewczyna popatrzyła na mnie spod przymrużonych oczu i pokręciła głową. - No co?
- Zmieniłaś się. - Odparła i odstawiła pustą lampkę na stolik.
- Każdy się zmienia. - Dopiłam szybko moje wino i wstałam równo z Olą.
- Co dziś robimy? Dalej chcesz iść balować? - Zapytała, kiedy wyszłyśmy na zewnątrz.
- Nie, nie mam już ochoty. Nic mi się nie chce. - Przyznałam szczerze.
Faktycznie, jakoś siły mnie opuściły i nie miałam ochoty iść się już dziś bawić. Marzyłam tylko o cieplutkim łóżeczku i dobrym filmie.
- To co, hotel? - Uśmiechnęła się lekko, pasowało jej to. Nigdy nie lubiła pilnować na imprezach.
- Hotel. - Potwierdziłam.
Na miejscu przebrałam się od razu w rzeczy, w których spałam. Odwiesiłam sukienkę i zasiadłam przed laptopem. Sprawdziłam facebooka, poczytałam jakieś wiadomości. Ola zjawiła się kilka minut po 19. Postawiłam więc laptopa na stoliku przy łóżku i poszukałam wspólnie z nią jakiegoś fajnego filmu. Wybrałyśmy jeden z Shailene Woodley, znanej głównie z serii "Niezgodna". Film nosił tytuł "Biały ptak w zamieci".
Ułożyłyśmy się wygodnie na wielkim łóżku i zaczęłyśmy oglądać. Film bardzo mnie wciągnął, jednak po połowie poczułam jak oczy same mi się zamykają i nic więcej nie pamiętałam.
- Iza. - Przyjaciółka potrząsała moje ramię, więc otworzyłam lekko oczy.
- Co? - Burknęłam zasłaniając się przed światłem lampy.
- Idę do siebie, Piotrek przyszedł. - Posłała mi krzywy uśmiech.
- Dobra, która godzina? - Zmusiłam się, żeby usiąść.
- 21.03. Jak chcesz to śpij, dziś już nie przyjdę.
- Spoko, nie martw się. - Sięgnęłam po sok stojący obok łóżka i napiłam się. - Tylko go nie zmęcz za bardzo. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Pff, da radę. Luzik. - Zaśmiała się i podeszła do drzwi.
- Zgaś jeszcze światło. - Położyłam się i przykryłam. Ola uczyniła to, o co ją prosiłam. - Dzięki.
- Dobranoc. - Wyszła i zatrzasnęła za sobą delikatnie drzwi.
Odwróciłam się na plecy i odetchnęłam. Musiałam przemyśleć dzisiejszy dzień. Zresztą, nie tylko dzisiejszy. Gdzieś w głębi duszy czułam, że to wszystko nie skończy się najlepiej. Powrót do "życia" nie szedł mi w sumie tak trudno i cieszyłam się z tego, chciałam znowu być taką dziewczyną, jaką byłam przed wypadkiem mamy. Niestety, to już chyba nie będzie możliwe. Zresztą kto wie? Życie pisze różne scenariusze.
Na pewno to co wydarzyło się z Fabianem nie mogło się dobrze skończyć. Okej, od początku nas do siebie ciągnęło, ale nigdy się nie posunęliśmy do czegoś więcej. A tu bum! Wracam i szybki numerek już za nami. Miał rację, podobało mi się to. Myślałam kiedyś często o tym, jakby to było, gdybyśmy spróbowali czegoś więcej. Ale stop. I dla niego i dla mnie to był zwykły seks. Mam większe zmartwienia na głowie.
Przekręciłam się na bok i zamknęłam oczy. Nie miałam ochoty zajmować się tym teraz, martwić się będę po powrocie do domu.
Chciałam szybko zasnąć, jednak przerwał mi dźwięk przychodzącego sms-a. Z jękiem wyciągnęłam spod poduszki moją X-perię i odblokowałam ekran. Numer miałam zapisany na karcie pamięci, jednak nie miałam pojęcia skąd on wziął mój. Wzruszyłam ramionami, pewnie ojciec mu dał. Odczytałam szybo treść.
- Po co? - Oparłam się o ścianę i nakryłam leżącym obok kocem.
- Jak to po co. Iza do cholery, myślisz że nikt się nie martwił , kiedy od tak odcięłaś się półtorej roku temu?! - Wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
Miał rację, poznanie Ivo bardzo mnie zmieniło. Zerwałam kontakt z wszystkimi. Zmieniłam numer telefonu, przeprowadziłam się w inne miejsce. Przyjaciele próbowali mnie znaleźć, przyjechali nawet kilka razy do Krakowa. Unikałam ich wtedy, ale wiedziałam że nie odpuszczą od tak. Dlatego wróciłam do Rzeszowa. Nie spodziewali się mnie w domu.
- No? - Wyrwał mnie z zamyślenia.
- Musiałam. - Odparłam cicho i spuściłam wzrok.
- Ta jasne, MUSIAŁAŚ. My już w ogóle Cię nie interesowaliśmy, co? Tylko Ty się liczyłaś?! - Przy ostatnim zdaniu uniósł głos i uderzył pięścią w ścianę. - Zostawiłaś mnie tutaj samego, miałaś gdzieś moje uczucia!
- Byłeś z Moniką, więc nie samego. - Popatrzyłam na niego i zacisnęłam na kocu pięści.
- Doskonale wiesz, że nie o to mi chodzi. - Usiadł obok i położył dłoń na moim przykrytym kolanie. - Przyjaźniliśmy się Iza, byłaś dla mnie ważna. I dalej jesteś.
- Każdą przyjaciółkę przelatujesz na wstępie? - Zignorowałam to co powiedział i posłałam mu krzywy uśmiech.
- Wiem, nie powinienem. Przepraszam. - Mruknął i przeciągnął się ziewając głośno. - W każdym razie było miło. Jakbyś chciała powtórzyć... - Nie dokończył, gdyż uderzyłam go mocno w ramię. Krzyknął chwytając się za obolałe miejsce.- Ej! No przecież żartowałem!
- To lepiej nie żartuj, Drzyzga. - Prychnęłam ze złością.
- Podobało Ci się. - Klęknął na łóżku i pochylił się nade mną. Uśmiechnął się triumfująco widząc moją wkurzoną minę. - Może jednak druga rundka?
- W Twoich snach Fabianku. - Odepchnęłam go szybko i wstałam. Rozgrywający zaśmiał się tylko pod nosem.
Nie odzywając się do niego ani jednym słowem skierowałam się do łazienki. Szybki prysznic i z powrotem ubrałam sukienkę. Poprawiłam jeszcze włosy, na usta naniosłam balsam i wróciłam do pokoju. Od razu założyłam szpilki i zarzuciłam torbę na ramię.
- Chodź, idziemy. - Zwróciłam się w końcu do siatkarza, który uważnie przyglądał się moim poczynaniom.
- Gdzie?
- No do Olki, Piotrka i całej reszty. Nie mam zamiaru siedzieć tutaj z Tobą cały dzień.
- Auć zabolało! - Chwycił się za serce i zrobił smutną minkę. - Zrobiłaś się wredna.
- Zawsze byłam. - Posłałam mu oczko i ściągnęłam z wieszaka marynarkę.
Chłopak zwlókł się z łóżka, zebrał do końca swoje rzeczy i podszedł do mnie powoli.
- Wiesz gdzie mogą być? - Zapytałam wychodząc na korytarz.
- Podejrzewam.
Zaczekałam, aż opuści pokój, zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam wspólnie z nim do wyjścia.
Z siatkarzami nie spędziłam jednak zbyt dużo czasu. Oczywiście byłam wielką atrakcją. Igła wprost nie mógł uwierzyć, że nawet jemu nie powierzyłam tajemnicy związanej z powrotem. Zjedliśmy wspólnie obiad i chłopcy udali się do swoich pokoi, aby odpocząć. O 18 mieli mieć trening siłowy na siłowni, a nie chciałyśmy z Olą przeszkadzać. Pożegnaliśmy się więc z nimi i zostałyśmy w hotelowej restauracji same.
- I co, pogadaliście? - Zapytała od razu, kiedy ostatni siatkarz opuścił pomieszczenie.
- Można tak to ująć. - Usadowiłam się wygodniej i upiłam łyk pysznego, czerwonego wina.
- Nie jest zły? Słyszałam, że trochę krzyczał...
- Był. - Westchnęłam, wiedziałam że taka rozmowa mnie czeka.
- Jakieś szczegóły?
- Nie są potrzebne. - Dziewczyna popatrzyła na mnie spod przymrużonych oczu i pokręciła głową. - No co?
- Zmieniłaś się. - Odparła i odstawiła pustą lampkę na stolik.
- Każdy się zmienia. - Dopiłam szybko moje wino i wstałam równo z Olą.
- Co dziś robimy? Dalej chcesz iść balować? - Zapytała, kiedy wyszłyśmy na zewnątrz.
- Nie, nie mam już ochoty. Nic mi się nie chce. - Przyznałam szczerze.
Faktycznie, jakoś siły mnie opuściły i nie miałam ochoty iść się już dziś bawić. Marzyłam tylko o cieplutkim łóżeczku i dobrym filmie.
- To co, hotel? - Uśmiechnęła się lekko, pasowało jej to. Nigdy nie lubiła pilnować na imprezach.
- Hotel. - Potwierdziłam.
Na miejscu przebrałam się od razu w rzeczy, w których spałam. Odwiesiłam sukienkę i zasiadłam przed laptopem. Sprawdziłam facebooka, poczytałam jakieś wiadomości. Ola zjawiła się kilka minut po 19. Postawiłam więc laptopa na stoliku przy łóżku i poszukałam wspólnie z nią jakiegoś fajnego filmu. Wybrałyśmy jeden z Shailene Woodley, znanej głównie z serii "Niezgodna". Film nosił tytuł "Biały ptak w zamieci".
Ułożyłyśmy się wygodnie na wielkim łóżku i zaczęłyśmy oglądać. Film bardzo mnie wciągnął, jednak po połowie poczułam jak oczy same mi się zamykają i nic więcej nie pamiętałam.
- Iza. - Przyjaciółka potrząsała moje ramię, więc otworzyłam lekko oczy.
- Co? - Burknęłam zasłaniając się przed światłem lampy.
- Idę do siebie, Piotrek przyszedł. - Posłała mi krzywy uśmiech.
- Dobra, która godzina? - Zmusiłam się, żeby usiąść.
- 21.03. Jak chcesz to śpij, dziś już nie przyjdę.
- Spoko, nie martw się. - Sięgnęłam po sok stojący obok łóżka i napiłam się. - Tylko go nie zmęcz za bardzo. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Pff, da radę. Luzik. - Zaśmiała się i podeszła do drzwi.
- Zgaś jeszcze światło. - Położyłam się i przykryłam. Ola uczyniła to, o co ją prosiłam. - Dzięki.
- Dobranoc. - Wyszła i zatrzasnęła za sobą delikatnie drzwi.
Odwróciłam się na plecy i odetchnęłam. Musiałam przemyśleć dzisiejszy dzień. Zresztą, nie tylko dzisiejszy. Gdzieś w głębi duszy czułam, że to wszystko nie skończy się najlepiej. Powrót do "życia" nie szedł mi w sumie tak trudno i cieszyłam się z tego, chciałam znowu być taką dziewczyną, jaką byłam przed wypadkiem mamy. Niestety, to już chyba nie będzie możliwe. Zresztą kto wie? Życie pisze różne scenariusze.
Na pewno to co wydarzyło się z Fabianem nie mogło się dobrze skończyć. Okej, od początku nas do siebie ciągnęło, ale nigdy się nie posunęliśmy do czegoś więcej. A tu bum! Wracam i szybki numerek już za nami. Miał rację, podobało mi się to. Myślałam kiedyś często o tym, jakby to było, gdybyśmy spróbowali czegoś więcej. Ale stop. I dla niego i dla mnie to był zwykły seks. Mam większe zmartwienia na głowie.
Przekręciłam się na bok i zamknęłam oczy. Nie miałam ochoty zajmować się tym teraz, martwić się będę po powrocie do domu.
Chciałam szybko zasnąć, jednak przerwał mi dźwięk przychodzącego sms-a. Z jękiem wyciągnęłam spod poduszki moją X-perię i odblokowałam ekran. Numer miałam zapisany na karcie pamięci, jednak nie miałam pojęcia skąd on wziął mój. Wzruszyłam ramionami, pewnie ojciec mu dał. Odczytałam szybo treść.
Musimy jutro pogadać Iz. Po meczu, ok?
Słodkich snów maleńka ;*
F.
Zamrugałam próbując zrozumień treść. O co mu chodziło? Wzruszyłam jednak ramionami i wystukałam krótką odpowiedź.
Jak chcesz.
Papa.
Odłożyłam telefon na szafkę i od razu zmorzył mnie sen.
Rano obudziłam się przed 8. W końcu się wyspałam! Ale nie mogłam się dziwić, prawie 11 godzin snu za mną. Wyskoczyłam radośnie z łóżka i potruchtałam po łazienki. Wzięłam orzeźwiający prysznic i po kilku minutach mogłam się ubrać. Wybrałam już coś wcześniej, więc od razu narzuciłam na siebie ubrania.
Zrobiłam też lekki makijaż, nie za dużo, bo potrzeby nie było. Rzęsy przejechałam z wprawą tuszem, a na powiece zrobiłam delikatną kreseczkę. Zostały już tylko włosy. Wybrałam coś prostszego i szybszego w wykonaniu.
Zadowolona z efektu skierowałam się do pokoju Oli. Razem udałyśmy się na śniadanie.
Mecz pomiędzy Berlin Recycling Volleys, a Zenitem Kazań miał się rozpocząć dopiero o 17, ale chciałyśmy zwiedzić chociaż trochę Berlin. Kilka godzin powinno wystarczyć.
Równo o 9 opuściłyśmy hotel i wsiadłyśmy do taksówki.
...
Przepraszam, że tak długo nic nie pisałam, ale złapała mnie choroba i zupełnie nie miałam siły :/
Wena także nie dopisywała, więc rozdział trochę wymęczony, przejściowy i krótki...
No ale oddaję go Waszej ocenie ;)
Pozdrawiam i do następnego ;*
Czytam + komentuję = MOTYWUJĘ
~ DarkFace
fajny rozdział czekam na następny zapraszam do siebie na 2 http://moje-nowe-zycie-wsrod-siatkarzy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
OdpowiedzUsuńDlaczego nie zrobili powtórki ej? Xd
OdpowiedzUsuńBo to nie pornol zboczuchu :p
Usuńjejku czekam na następny
OdpowiedzUsuńproszę dodaj szybko i nie trzymaj nas w niepewności o czym fabian chce z nią pogadać;-)
czyżby Fabian czuł coś więcej do Izy, bo ona coś do niego czuje ;-)
http://kacperkowelove.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
kiedy następny rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam mam nadzieję że szybko
Jestem w trakcie ukończenia rozdziału o Niko i Zuzie na razie, więc za dłuższą chwilę zapraszam tam ;)
OdpowiedzUsuńA tutaj myślę, że pojawi się jutro wieczorem :)
Po przeczytaniu chcę powiedzieć jedno! - A mianowicie zgadzam się z lemurkiem i pytam czemu nie było powtórki! :D
OdpowiedzUsuńWy to obie jakieś niewyżyte jesteście :D
UsuńBędzie powtórka już niedługo, ze specjalną dedykacją dla Was dwóch :p
kiedy następny
OdpowiedzUsuń