sobota, 16 maja 2015

Zawiadomienie.

Chciałabym Was tylko poinformować, że na czas bliżej nieokreślony muszę się z Wami pożegnać. Innymi słowy zawieszam tego bloga. Na pewno wrócę, na pewno jeszcze przed wakacjami, ale dokładnie nie wiem kiedy.
Także przepraszam i do zobaczenia kochani <3
Ps. Nie zabijcie mnie ;*

~ DarkFace

niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 6.

- Puść mnie! - Wyrwałam mu się dopiero za drzwiami.
- Możesz mi wyjaśnić, co odwalasz?! - Chwycił mnie za ramiona i potrząsnął mną lekko.
- Nie Twoja sprawa. - Odepchnęłam go i chwiejnym krokiem skierowałam się w stronę drogi.
- Odpowiedź na moje pytanie. - Od razu znalazł się obok.
- Nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać. - Burknęłam i próbowałam odszukać wzrokiem jakąś taksówkę.
- Iza, co się z Tobą dzieje? - Zapytał o dziwo łagodnie.
Nie odpowiedziałam. Nie wiem, czy to wypity alkohol sprawił, że byłam taka arogancka, czy aż tak się zmieniłam. Wiedziałam jednak, że gdyby nie on, mogłoby się skończyć źle i później bym wszystkiego żałowała. W tak krótkim czasie miałabym iść do łóżka z dwoma innymi facetami. Kiedyś nie byłoby to nic dziwnego, ale przecież chciałam wymazać te wydarzenia z głowy, prawda? Jednak moja duma nie pozwalała, żebym przyznała się do tego od tak. Wolałam się do niego nie odzywać.
Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i nie zaszczycając siatkarza nawet jednym spojrzeniem pojechałam do hotelu.

W pokoju od razu poszłam pod prysznic i położyłam się do łóżka. Miałam dość. Jak zwykle każdy chciał decydować o moim życiu.
Żałowałam tego, że spotkałam Olkę w galerii.
Żałowałam, że kiedykolwiek wyjechałam do Krakowa.
Żałowałam większości decyzji w moim życiu, ale sama sobie teraz szkodziłam.
Zamiast próbować sobie pomóc, to robiłam dokładnie to co wcześniej. Jednak to nie była najlepsza pora na przemyślenia tego typu. Byłam pijana, a było już troszkę późno. Jutro o 10 miałyśmy z Olką samolot, a na odprawie musiałyśmy stawić się już o 8. Zamierzałam jak najszybciej wrócić do domu i spróbować się od tego odciąć, przynajmniej na jakiś czas. Wyłączyłam dźwięk w telefonie i zamknęłam oczy.

Rano obudziłam się kilka minut po 5.30. Od razu poszłam się odświeżyć. Wybrałam odpowiednie ubrania i założyłam je na siebie.


Zrobiłam jeszcze makijaż i uczesałam włosy. Byłam gotowa kilka minut po 6. Wszystkie pozostałe rzeczy wrzuciłam do torby i przejrzałam pokój. Sprawdziłam, czy na pewno nic nie zapomniałam i z torbą w ręce poszłam po Olę. 
- Już gotowa? - Zapytała widząc mnie w drzwiach. Kiwnęłam głową. - Okej, to daj mi minutkę.
- Zaczekam w restauracji. - Odparłam i ruszyłam na dół.
Usiadłam przy naszym stoliku i zamówiłam to co zawsze. Dla mnie tosty z serem i sok pomarańczowy, a dla Oli jajecznica i herbata. Przyjaciółka dołączyła do mnie po kilku minutach. Widziała jaki mam humor i nie zadawała zbędnych pytań. Posiłek upłynął nam w całkowitej ciszy. 
- Mogę zapytać, o co chodzi? - Zapytała, kiedy czekałyśmy na taksówkę, która zawiezie nas na lotnisko. 
- Nie. - Ucięłam krótko. Blondynka popatrzyła na mnie dziwnie i zamilkła.
Taksówka pojawiła się po kilku minutach. Załadowałyśmy się do niej szybko i ruszyłyśmy.

Lor minął nam bezproblemowo. Praktycznie się do siebie nie odzywałyśmy. Ola rozumiała, że nie mam ochoty na rozmowę i byłam z tego zadowolona. Na lotnisku pożegnałyśmy się krótkim "do zobaczenia" i każda poszła w swoją stronę. 
W domu byłam o 15. Zamknęłam dokładnie drzwi i udałam się do siebie. Wiedziałam, że mój powrót równał się ponownemu spotkaniu Włocha, ale na razie się tym nie przejmowałam. 
Przebrałam się od razu w coś luźniejszego. 



Postanowiłam rozpakować rzeczy, żeby nie siedzieć bezużytecznie. 
Czynność upłynęła mi jednak zbyt szybko i po chwili nie miałam już co robić. Zeszłam więc do kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Z talerzykiem w ręce zasiadłam przed telewizorem i zdecydowałam się na jakiś film. W połowie przerwał mi jednak telefon.
- Halo? - Odebrałam nawet nie patrząc kto to.
- Hej kochanie. - Usłyszałam głos ojca. - Możesz przygotować coś na wieczór?
- A konkretniej? - Wiedziałam, że nie oznacza to dla mnie nic dobrego.
- Bo wiesz, zaprosiłem chłopaków na 19, chcieliśmy porozmawiać o dalszej grze.
- Tato... - Jęknęłam. Jeszcze tego mi było trzeba.
- Izunia, proszę Cię o jedną rzecz.
- Dobra. - Mruknęłam wkurzona. - Zamówię Wam pizze. 
- Tylko, żeby dla nikogo nie zabrakło. Cały sztab będzie.
- No to zamówię z 10 dużych, starczy? 
- Raczej 15. - Odpowiedział po chwili.
- 15?! - Krzyknęłam. - Ile oni jedzą?! 
- Kochanie, to sportowcy. - Odparł spokojnie. - Będę koło 18.
- Jasne, cześć. - Wyłączyłam się od razu.
Świetnie brakowało mi jeszcze bandy wielkoludów w domu. Nie chciałam się z nimi widzieć, a szczególnie z jednym z nich. Niestety, nie miałam nic do gadania. 
Rozłożyłam w salonie duży stół, przyniosłam ze spiżarni jakieś soki, colę, wodę i ułożyłam je na środku. Było po 16, a wiedziałam, że przygotowanie tylu pizz trochę potrwa. Złożyłam więc zamówienie i poszłam do siebie. Zaszyłam się w swoim pokoju z dobrą książką i nie zamierzałam go opuszczać do jutrzejszego poranka. 

Siatkarze zaczęli się pojawiać już przed 19. Nie zeszłam jednak na dół, a ojciec nie zamierzał mnie do tego przekonywać. Miałam świadomość, że spotkanie trochę potrwa, jednak nie robiło mi to różnicy. Kompanem mojego dzisiejszego wieczora okazała się "Gra o tron". W zupełności mi to wystarczyło. Zatraciłam się w czytanej lekturze i nie czułam nawet upływającego czasu. Przerwało mi nagłe pukanie do drzwi. Zmarszczyłam czoło i pokręciłam głową.
- Proszę. - Burknęłam i nie podniosłam nawet wzroku. To mogła być tylko jedna osoba.
- Hej. - Rzucił nieśmiało Fabian. - Przyniosłem Ci jedzenie.
- Nie trzeba było. - Zaszczyciłam go krótkim spojrzeniem.
- Trzeba. - Postawił kawałek pizzy, oraz sok na małym stoliku i usiadł obok mnie. - Co czytasz?
- Grę o tron. - Odpowiedziałam. - Jak to już wszystko, to możesz iść.
- Iza nie bądź taka. - Wyciągnął książkę z moich rąk i zamknął ją.
- Ej! - Zaprotestowałam natychmiast. - Oddawaj!
- Jak mnie wysłuchasz. - Uśmiechnął się zadowolony i oparł się o moją poduszkę.
- Drzyzga, przeginasz. - Wycedziłam przez zęby. - Masz minutę.
- Świetnie, skoro doszliśmy do porozumienia, to chciałbym Cię przeprosić. 
- Za co? - Założyłam ręce na piesi i patrzyłam na ścianę przed sobą. 
- Po pierwsze za to, co się stało między nami. Nie wiem czy tego chciałaś, a trochę jakby Cię zmusiłem. Nie wiem, ale nie podobało mi się to do końca. - Odezwał się w końcu cicho. - Po drugie za to, że się wczoraj wtrąciłem. 
- Wow, kogoś coś ruszyło. - Zironizowałam. 
- Weź nie bądź wredna. - Szturchnął mnie lekko.
- Zaraz ja Cię szturchnę, ale tak że spadniesz z łóżka. - Odezwałam się podirytowana. 
- Uważaj bo Ci się uda. - Zaśmiał się i zaczął mnie łaskotać. 
Nie mogłam nad sobą zapanować i zaczęłam chichotać jak jakaś wariatka. Przetaczaliśmy się po łóżku i nawzajem próbowaliśmy zdobyć nad sobą przewagę. Niestety poradzenie sobie ze mną nie zajęło Fabianowi długo. Po chwili leżałam już przygniatana przez niego do łóżka z rękami nad głową. Siatkarz uśmiechał się zadowolony.
- No i czego się szczerzysz? - Zapytałam łapiąc oddech. - Złaź ze mnie.
- Z niczego. - Wyszczerzył się jeszcze bardziej. - Po prostu to bardzo piękny widok, widzieć Cię pod sobą. 
- Drzyzga, zadzwoń może do lekarza bo coś Ci zaszkodziło. 
- Nic mi nie jest. - Nachylił się nade mną bardziej. - Gwarantuję to. 
Nie dał mi szansy, żebym odpowiedziała. Zanim się zorientowałam, rozgrywający wpił się już w moje usta. W momencie, w którym nasze wargi się połączyły, moja samokontrola poszła w cholerę. Zresztą nie chciałam tego przerywać, ale przed sobą się do tego nie przyznam. 
Chłopak napierał na moje usta najpierw delikatnie, później coraz zachłanniej. Nie opierałam się i już po chwili jego język siał spustoszenie w moich ustach. Przeniósł dłonie niżej, a ja objęłam go za szyję. Poczułam jak wsuwa ręce pod moją bluzę i delikatnie ją podciąga. Zaczął pieścić mój brzuch i talię, a ja mruknęłam zadowolona. Poczułam ogromne podniecenie i nabrałam chęci na więcej.
Najwyraźniej Drzyzga miał inne plany niż ja, bo oderwał się ode mnie nagle i jak gdyby nigdy nic wstał i poprawił swoje ubrania. Na jego ustach zagościł triumfalny uśmiech, a ja nie mogłam zrozumieć co stało się przed chwilą. Podparłam się na łokciach i obserwowałam go szeroko otwartymi oczyma. 
- Do zobaczenia mała. - Siatkarz puścił mi oczko i zniknął za drzwiami. 
- Idiota. - Mruknęłam sama do siebie i wróciłam do czytania.


... 

Bum no i mamy 6 :)
Przepraszam, że taki trochę krótki :/
Oddaję go Waszej ocenie :)
Za błędy przepraszam :D
Do zobaczenia za tydzień <3

CZYTAM + KOMENTUJĘ = MOTYWUJĘ

Pozdrawiam ;*

~ DarkFace

sobota, 2 maja 2015

Info.

Tak, jestem nienormalna i zaczynam trzeciego bloga :D
Zapraszam Was serdecznie :)
Główny bohater - Andrzej Wrona.

http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/

Co do tego bloga, rozdziały będą się pojawiały tak jak już mówiłam co niedzielę. Muszę to zrobić, jeżeli ze wszystkich chcę się wyrobić. Może od czerwca coś się zmieni, zobaczymy ;*
Tymczasem życzę wszystkim dobrej nocki :3
Widzimy się tutaj jutro ;)
Całuski <3

~ DarkFace