Rano obudziłam się z wielkim bólem głowy. Uchyliłam lekko powieki i odwróciłam się na drugą stronę chcąc ponownie odpłynąć w krainę snów. Chwilę zajęło mi uświadomienie sobie, że coś nie pasuje. Przekręciłam się na plecy i otworzyłam niechętnie oczy. Znajdowałam się w jakimś nieznanym mi pomieszczeniu. Skupiłam się i próbowałam zmusić mózg do szybszej pracy. Chciałam sobie przypomnieć co stało się wczoraj.
Po chwili moje działania poskutkowały. Przypomniałam sobie wszystko. Spotkanie z Ivem, imprezę, kłótnie z Drzyzgą, a na koniec to co chciałam zrobić z Dryją. Nadal nie rozumiałam dlaczego nie skorzystał z okazji.
Usiadłam gwałtownie i było to błędem. Lekko zakręciło mi się w głowie, a mój żołądek zbuntował się po nagłym ruchu. Opanowałam jednak mdłości i spuściła nogi na podłogę. Wstałam niepewnie i przejrzałam się w lustrze. Miałam na sobie tylko czarne stringi i sięgającą do połowy ud koszulkę z numerem 18. Potrząsnęłam głową i wyszłam z pokoju.
Z kuchni dochodziły mnie dźwięki stukających naczyń, oraz gwizdy siatkarza. Na palcach pobiegłam do salonu, pozbierałam swoje rzeczy i skierowałam się do łazienki. Szybko zmieniłam ubrania na własne, poprawiałam włosy i wsunęłam na nogi szpilki, które zebrałam ze środka pokoju.
Wyszłam powoli, mając nadzieję, ze uda mi się opuścić mieszkanie niezauważenie. Niestety potknęłam się o próg i po chwili zobaczyłam biegnącego w moją stronę gospodarza. Ze śmiechem podał mi dłoń chcąc pomóc wstać. Odtrąciłam ją jednak sama, zebrałam resztki godności z podłogi i stanęłam z nim w twarzą w twarz.
- Waśnie po Ciebie szedłem. - Zaśmiał się i podał mi małą kapsułkę, wraz z butelką wody. - Czyżby kacyk?
- Zamknij się, Dryja. - Burknęłam i popiłam tabletkę. Miałam nadzieję, że pomoże chociaż w części złagodzić rozsadzający moją głowę ból. - Dzięki.
- Przyjemność po mojej stronie. - Ukłonił się teatralnie i pociągnął mnie za sobą do kuchni.
Wiedziałam, że nie wygram, więc podreptałam za nim potulnie. Usiadłam przy stole i spojrzałam za okno. Pogoda dopisała, świeciło słońce, a przez uchylone okno do mieszkania wpadało świeże powietrze. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam nawet, kiedy przed moim nosem pojawił się talerz z tostami.
- Nie jestem głodna. - Odsunęłam od siebie lekko talerzy, intensywny zapach najwyraźniej nie przypadł do gustu mojemu żołądkowi, który przypomniał o sobie lekko się ściskając. - Przepraszam.
- Musisz coś zjeść. - Powiedział siadając na przeciwko środkowy.
- Dawid. - Rzuciłam ostrzegawczo.
- No co? - Zapytał i podniósł ręce w obronnym geście.
- Daj mi spokój. - Przeczesałam ręką włosy i zapadłam się głębiej na krześle.
- Niech będzie. - Mruknął dając za wygraną. - W takim razie poczekaj i odwiozę Cię do domu.
- Trafię sama. - Chciałam się podnieść, jednak jego wzrok skutecznie przyszpilił mnie do siedzenia.
- Bez dyskusji. - Rzucił twardo i wygryzł się w pierwszego tosta.
Westchnęłam głęboko i ponownie skupiłam wzrok na widoku malującym się za oknem. Musiałam przyznać, że Dawid dobrze trafił. Wielki park przed oknem prezentował się świeżo i naturalnie. Dużo zieleni, piękny zapach, kolorowe kwiaty. Coś co bardzo lubiłam.
- O czym tak myślisz? - Zapytał w pewnym momencie.
- Nie rozumiem Cię. - Odpowiedziałam i zwróciłam na niego wzrok.
- W sensie? - Zaśmiał się i kontynuował jedzenie.
- Miałeś wczoraj taką okazję, a kazałeś mi iść spać. Coś mi tu nie pasi.
- Widzisz, każdego potrafię zadziwić. - Poruszył zabawnie brwiami.
- Jasne. - Prychnęłam.
- Po prostu nie chciałem Cię wykorzystać, okej?
- Na ostatniej imprezie jakoś Ci to nie przeszkadzało. - Popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Też byłem pijany. - Przełknął ostatni kęs i wstał od stołu.
- A co to za różnica? - Przewróciłam oczyma.
Środkowy podszedł do mnie powoli i nachylił się. Dłonie oparł na oparciu krzesła i uniemożliwił mi jakikolwiek ruch. Popatrzyłam na niego twardo unosząc jedną brew i czekałam na to co zrobi. Dryja przez dłuższy czas wpatrywał się w moje oczy jakby czegoś szukając.
- Nie znasz mnie. - Rzekł po chwili i odsunął się. - A teraz zbieraj się, odwiozę Cię i jadę na trening.
Byłam lekko zdziwiona tym, co powiedział. Wzruszyłam jednak ramionami i poszłam do salonu zebrać torebkę. Nie odzywając się już słowem poszłam za siatkarzem do samochodu i pozwoliłam się odwieźć.
- Dziękuję. - Mruknęłam, kiedy Dawid parkował pod moim domem.
- Nie ma za co. - Uśmiechnął się lekko.
Skinęłam głową i czym prędzej wysiadłam i potruchtałam prosto do drzwi. Wpadłam do domu i zatrzasnęłam je za sobą z hukiem. Ojca na szczęście nie było. Nie miałam ochoty teraz z nim rozmawiać. Zwłaszcza, że na pewno wiedział u kogo spędziłam noc.
Udałam się do siebie do pokoju i zebrałam świeże ubrania. Poszłam pod prysznic i długo stałam pod gorącą wodą rozmyślając o minionej nocy. Musiałam dowiedzieć się o Dryji czegoś więcej.
Teraz jednak jedyne o czym marzyłam to ponowny sen. Wyszłam więc i ubrałam się.
Po chwili moje działania poskutkowały. Przypomniałam sobie wszystko. Spotkanie z Ivem, imprezę, kłótnie z Drzyzgą, a na koniec to co chciałam zrobić z Dryją. Nadal nie rozumiałam dlaczego nie skorzystał z okazji.
Usiadłam gwałtownie i było to błędem. Lekko zakręciło mi się w głowie, a mój żołądek zbuntował się po nagłym ruchu. Opanowałam jednak mdłości i spuściła nogi na podłogę. Wstałam niepewnie i przejrzałam się w lustrze. Miałam na sobie tylko czarne stringi i sięgającą do połowy ud koszulkę z numerem 18. Potrząsnęłam głową i wyszłam z pokoju.
Z kuchni dochodziły mnie dźwięki stukających naczyń, oraz gwizdy siatkarza. Na palcach pobiegłam do salonu, pozbierałam swoje rzeczy i skierowałam się do łazienki. Szybko zmieniłam ubrania na własne, poprawiałam włosy i wsunęłam na nogi szpilki, które zebrałam ze środka pokoju.
Wyszłam powoli, mając nadzieję, ze uda mi się opuścić mieszkanie niezauważenie. Niestety potknęłam się o próg i po chwili zobaczyłam biegnącego w moją stronę gospodarza. Ze śmiechem podał mi dłoń chcąc pomóc wstać. Odtrąciłam ją jednak sama, zebrałam resztki godności z podłogi i stanęłam z nim w twarzą w twarz.
- Waśnie po Ciebie szedłem. - Zaśmiał się i podał mi małą kapsułkę, wraz z butelką wody. - Czyżby kacyk?
- Zamknij się, Dryja. - Burknęłam i popiłam tabletkę. Miałam nadzieję, że pomoże chociaż w części złagodzić rozsadzający moją głowę ból. - Dzięki.
- Przyjemność po mojej stronie. - Ukłonił się teatralnie i pociągnął mnie za sobą do kuchni.
Wiedziałam, że nie wygram, więc podreptałam za nim potulnie. Usiadłam przy stole i spojrzałam za okno. Pogoda dopisała, świeciło słońce, a przez uchylone okno do mieszkania wpadało świeże powietrze. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam nawet, kiedy przed moim nosem pojawił się talerz z tostami.
- Nie jestem głodna. - Odsunęłam od siebie lekko talerzy, intensywny zapach najwyraźniej nie przypadł do gustu mojemu żołądkowi, który przypomniał o sobie lekko się ściskając. - Przepraszam.
- Musisz coś zjeść. - Powiedział siadając na przeciwko środkowy.
- Dawid. - Rzuciłam ostrzegawczo.
- No co? - Zapytał i podniósł ręce w obronnym geście.
- Daj mi spokój. - Przeczesałam ręką włosy i zapadłam się głębiej na krześle.
- Niech będzie. - Mruknął dając za wygraną. - W takim razie poczekaj i odwiozę Cię do domu.
- Trafię sama. - Chciałam się podnieść, jednak jego wzrok skutecznie przyszpilił mnie do siedzenia.
- Bez dyskusji. - Rzucił twardo i wygryzł się w pierwszego tosta.
Westchnęłam głęboko i ponownie skupiłam wzrok na widoku malującym się za oknem. Musiałam przyznać, że Dawid dobrze trafił. Wielki park przed oknem prezentował się świeżo i naturalnie. Dużo zieleni, piękny zapach, kolorowe kwiaty. Coś co bardzo lubiłam.
- O czym tak myślisz? - Zapytał w pewnym momencie.
- Nie rozumiem Cię. - Odpowiedziałam i zwróciłam na niego wzrok.
- W sensie? - Zaśmiał się i kontynuował jedzenie.
- Miałeś wczoraj taką okazję, a kazałeś mi iść spać. Coś mi tu nie pasi.
- Widzisz, każdego potrafię zadziwić. - Poruszył zabawnie brwiami.
- Jasne. - Prychnęłam.
- Po prostu nie chciałem Cię wykorzystać, okej?
- Na ostatniej imprezie jakoś Ci to nie przeszkadzało. - Popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Też byłem pijany. - Przełknął ostatni kęs i wstał od stołu.
- A co to za różnica? - Przewróciłam oczyma.
Środkowy podszedł do mnie powoli i nachylił się. Dłonie oparł na oparciu krzesła i uniemożliwił mi jakikolwiek ruch. Popatrzyłam na niego twardo unosząc jedną brew i czekałam na to co zrobi. Dryja przez dłuższy czas wpatrywał się w moje oczy jakby czegoś szukając.
- Nie znasz mnie. - Rzekł po chwili i odsunął się. - A teraz zbieraj się, odwiozę Cię i jadę na trening.
Byłam lekko zdziwiona tym, co powiedział. Wzruszyłam jednak ramionami i poszłam do salonu zebrać torebkę. Nie odzywając się już słowem poszłam za siatkarzem do samochodu i pozwoliłam się odwieźć.
- Dziękuję. - Mruknęłam, kiedy Dawid parkował pod moim domem.
- Nie ma za co. - Uśmiechnął się lekko.
Skinęłam głową i czym prędzej wysiadłam i potruchtałam prosto do drzwi. Wpadłam do domu i zatrzasnęłam je za sobą z hukiem. Ojca na szczęście nie było. Nie miałam ochoty teraz z nim rozmawiać. Zwłaszcza, że na pewno wiedział u kogo spędziłam noc.
Udałam się do siebie do pokoju i zebrałam świeże ubrania. Poszłam pod prysznic i długo stałam pod gorącą wodą rozmyślając o minionej nocy. Musiałam dowiedzieć się o Dryji czegoś więcej.
Teraz jednak jedyne o czym marzyłam to ponowny sen. Wyszłam więc i ubrałam się.
Resztę dnia spędziłam przed telewizorem. Oglądałam jakieś filmy.
Kilka minut po 17 wrócił ojciec. Zignorowałam jednak jego pytania. Poszłam do siebie, zapakowałam jakieś ciuchy, do kieszeni wrzuciłam kluczyki i wyszłam.
Otwierając drzwi od samochodu poczułam szarpnięcie. Ktoś zakrył mi dłonią usta i pociągnął za róg budynku. Byłam już gotowa na najgorsze, mimo to próbowałam się wyszarpnąć z mocnego uścisku.
- Cicho. - Powiedział tuż przy moim uchu Fabian.
Znieruchomiałam na chwilę i uścisk się zwolnił. Serce waliło mi jak oszalałe.
- Jesteś nienormalny! - Krzyknęłam dygocząc.
- Strasznie strachliwa jesteś. - Zażartował kładąc dłonie po obu stronach mojej twarzy.
- Czego chcesz?
- Porozmawiać. - Odpowiedział.
- Nie mamy o czym. - Schyliłam się i przeszłam pod jego ramieniem.
- Iza... - Złapał mnie za dłoń. - Przepraszam za wczoraj. - Powiedział ze skruchą.
- Daj mi spokój. - Rzuciłam i wyszarpnęłam dłoń.
- Dlaczego taka jesteś? - Zapytał cicho.
Nie odpowiedziałam. Odwróciłam twarz nie mogąc wytrzymać jego wzroku.
Podeszłam powoli do samochodu i otworzyłam go. Na tylne siedzenie wrzuciłam leżącą przy mojej nodze torbę i wsiadłam. Uchyliłam okno i zapaliłam go.
- Jedziesz do niego? - Zapytał schylając się Drzyzga.
- Nie Twoja sprawa. - Mruknęłam i ruszyłam.
Na miejscu byłam po kilku minutach. Niepewna tego co robię wysiadłam i poszłam w kierunku odpowiedniego bloku. Przełknęłam ślinę i zapukałam. Otworzył mi lekko zdziwiony Dawid.
- Iza?
- Chcę pogadać. - Odpowiedziałam cicho. - Mogę?
- Wchodź.
Otworzył drzwi szerzej, a ja przekroczyłam próg jego mieszkania.
...
Wiem, rozdział średni
ale nie miałam co napisać :/
następne będą lepsze!
Zapraszam na coś nowego :)
http://ukryci.blogspot.com/
CZYTAM + KOMENTUJĘ = MOTYWUJĘ
O cholercia a juz myslalam, ze Fabian znowu chce cos nawywijac. Ale Dryja..no no no zaciekawilas mnie :) a Zuza hmm.. ona chyba w koncu musi komus wyznac prawde, czyzby Dejwidkowi?? Czekam na ciag dalszy. Aha i zapomnialabym.. rozdzial wcale nie jest slaby, jest świetny zeby nie bylo niedomówień xd
OdpowiedzUsuńRozdział wcale nie jest średni :) żaden rozdział napisany przez ciebie taki nie jest :D
OdpowiedzUsuńPowiem tak, jak nie przepadłam za Dawidem w tym opowiadaniu, tak po tym "średnim" rozdziale zaczynam go lubić. Jest taki tajemniczy, taki inny, tak... ooj no po prostu zajebisty :D aaaa i jeszcze jedno... rozdział bez demoralizacji :D No nie wierze XD
Buziak :*
Jak to „Zuza", nie powinno być „Iza"? ;)
OdpowiedzUsuńTak jak już wspominałam - zdecydowanie widzę Dryję z Izą!
Dawid jest wspaniałą osobowością, a tym, że nie skorzystał z okazji, gdy dziewczyna była zalana w trupa, kupił mnie.
Świetny rozdział. Pozdrawiam. ;)
No zaskoczył mnie tym,że nie chciał jej wykorzystać chociaż miał okazję. Myślałam, że Fabian chce znowu coś głupiego zrobić.
OdpowiedzUsuńNie jesteś jedyna.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek ja przeciwnie - chcę, aby tl Dawid skradł serce Izy. Trzymam za to kciuki. ;d