Strony

poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 1.

Siedząc w przedpokoju zastanawiałam się co zrobić. Byłam głupia. Myślałam, że kiedy ucieknę z Krakowa, on odpuści. Mogłam się spodziewać, że zacznie mnie szukać, a wracając do domu bardzo ułatwiłam sprawę.
Fakt, nie mówiłam mu nigdy, gdzie dokładnie mieszkam, ale wiedząc skąd jestem, oraz kogo jestem córką miał ułatwione zadanie. Wiele osób wiedziało, gdzie znaleźć dom Andrzeja Kowala, trenera dumy całego Rzeszowa.
Pytanie teraz, co zrobić? Nie mogę znowu uciekać. Ale zostać i być zdaną na łaskę Ivo? Co planował, po co wrócił?!
Oczekiwał, żebym robiła to, do czego mnie zmuszał tam? Miałabym się znowu stać bezwartościową osobą, bez imienia i nazwiska, przeznaczoną do jednego celu?
A gdyby ktoś się dowiedział? Co bym zrobiła, gdyby o moich czynach dowiedział się ojciec?
Wolałam nawet o tym nie myśleć.
Fakt, na początku chciałam go zranić, ale po takim czymś nie mogłabym mu więcej spojrzeć w oczy.
Na uczelnię nie miałam nawet zamiaru się wybrać. Jednak siedzenie w domu, też nie za bardzo przypadło mi do gustu, co miałabym zrobić gdyby Ivo wrócił?
Kiedy już się uspokoiłam, poprawiłam w lustrze makijaż i skierowałam się do samochodu.




Przez podwórko przebiegłam nie patrząc za siebie. Odpaliłam pojazd i piskiem ruszyłam w stronę centrum Rzeszowa.


Nie miałam zbytnio pomysłu gdzie się udać, toteż wybrałam kierunek, który znałam na pamięć. Na światłach skręciłam w prawo i po chwili wjeżdżałam już na podziemny parking galerii Rzeszów. Budynek nic się nie zmienił. Kiedyś było to miejsce często przeze mnie odwiedzane, jednak od powrotu unikałam go jak ognia. Istniało zbyt duże ryzyko, że spotkam tutaj kogoś znajomego.
Tego dnia jednak nie interesowało mnie to zbytnio. Chciałam znaleźć się wśród tłumu ludzi, zatopić się w nim i zapomnieć o porannym wydarzeniu.
Kroki od razu skierowałam do ulubionych sklepów. Najwyższy czas odświeżyć szafę.

Po kilku godzinach zbuntował się mój żołądek. No tak, nie zjadłam przecież śniadania. Wybrałam KFC, niezbyt zdrowe, ale bardzo smaczne. Zresztą rzadko jadałam poza domem, toteż dziś zdecydowanie mogę sobie na to pozwolić.
Rozglądnęłam się szybko. Zbyt dużo osób wokół nie było, więc mogłam ruszyć nie martwiąc się, że wpadnę zaraz na kogoś znajomego. 

Zamówiłam posiłek i usiadłam przy wolnym stoliku. Konsumowałam go powoli i rozglądałam się dookoła. Nagle moją uwagę przykuły dwie młode kobiety zmierzające w moją stronę. Zawzięcie o czymś dyskutowały, a ja w momencie pożałowałam, że wybrałam dziś akurat galerię.
- Planowałyśmy ten wyjazd już od dłuższego czasu. Kupiłam bilety! - Blondynka najwyraźniej była podirytowana.
- Zrozum mnie, nie pojadę tam teraz. - Brunetka najwyraźniej była czymś znudzona. - Co powiem Maćkowi?
- Że jedziesz na dawno planowany mecz? - Przystanęły kilka metrów ode mnie.
- Chyba, że jadę na mecz mojego byłego. Daj spokój! - Machnęła dłonią. - Zabierz kogoś innego, chętnych nie brakuje.
- Monika, chciałam jechać z Tobą. - Blondynka chyba odpuściła, jej głos brzmiał łagodniej.
- Wiem Oluś, ale zrozum mnie. Nie chce tam jechać. - Druga dziewczyna uśmiechnęła się lekko. - Muszę spadać, umówiłam się z Maciusiem. - Poruszyła znacząco brwiami.
- Dobra, oszczędź szczegółów. - Monika puściła jej oczko i odeszła. - Trzymaj się! - Krzyknęła za nią Ola.
Kiedy już myślałam, że mi się upiecze, blondynka zwróciła ku mnie głowę i zamarła. Przez jej twarz przemknęły chyba wszystkie emocje. Gniew, smutek, radość, niedowierzanie.
- Cholera. - Rzuciłam sama do siebie.
Podeszła do mnie powoli i sztywno usiadła naprzeciwko. Nerwowo przeczesałam włosy dłonią i westchnęłam czekając, aż dziewczyna się odezwie.
- Kiedy? - Zapytała szorstko.
- W zeszłym roku. - Odpowiedziałam powoli badając jej reakcję.
- Co?! - Kilka osób popatrzyło na nas dziwnie. Opanowała się i dodała znacznie ciszej.. - Chyba sobie żartujesz! Wróciłaś rok temu i nie dałaś nawet znaku życia?! 
- Nie, nie żartuję Ola. Drugi rok zaczęłam w Rzeszowie. - Łyknęłam trochę pepsi z kubeczka, aby zwilżyć gardło. 
- Ktoś wie?
- Nie i lepiej żeby tak zostało. - Powiedziałam dobitnie, co bardzo zdziwiło blondynkę.
- Iz, kiedyś tak nie było. - Uśmiechnęłam się na dźwięk zdrobnienia, które zawsze używała przyjaciółka. - Kochałaś siatkówkę.
- Wiesz dlaczego tak jest. 
- Iza mylisz się, ojciec Cię nie zostawił. Zrozum, on chce dla Ciebie jak najlepiej. - Jej głos brzmiał kojąco. Nie zamierzałam się jednak poddawać temu uczuciu. Zignorowałam go.
- A co to było? - Wskazałam dłonią miejsce, w którym przed chwilą stały dziewczyny.
- Z Moniką? - Zapytała wspominając sytuację sprzed kilku minut. Kiwnęłam głową. - No nie chce jechać na finał ligi mistrzów. - Westchnęła i oparła się na łokciach.
- Tyle wiem. Pytam dlaczego? I kim jest Maciek? - Miałam w głowię mętlik.
- Rozstała się niedawno z Fabianem. Maciek to jej nowy chłopak. - Moja twarz musiała wyrażać szok. - Oboje o tym zdecydowali. Monika kogoś poznała, a on cóż...
- Co cóż? - Zapytałam. Z Drzyzgą zaprzyjaźniłam się od razu, kiedy dołączył do klubu. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy wspólnie. Niestety Monika zaczęła być o mnie zazdrosna. To także zdecydowało, że nie broniłam się przed wyjazdem z Rzeszowa. 
- Nieważne. - Zerknęła zegarek i wstała. - Zbieram się. Za trzy godziny muszę wyjechać.
- Okej. Nie ma sprawy. - Także wstałam.
- A Ty masz jakieś plany na weekend? - Od razu zwęszyłam podstęp. 
- No w sumie nie...
- No to jedziesz ze mną. - Zatarła uradowana ręce.
- Chyba żartujesz! Mowy nie ma.
- Nie masz nic do gadania. - Wiedziałam, że się nie wywinę. Dość złego już jej zrobiłam, mimo że w ogóle tego nie planowałam. Ale nie mogłam utrzymać z nią kontaktu. Za bardzo by mnie to bolało. - Jesteś samochodem? - Mruknęłam pod nosem na znak zgody. - Super to podwieź mnie do domu. Wezmę torbę i reszta czasu należy do Ciebie.
- Olka... - Odezwałam się zrezygnowana.
- Zasłużyłaś na to. - Zadecydowała twardo.
- Jesteś okropna. - Odezwałam się, kiedy dochodziłyśmy już do parkingu.
- Za to mnie kochasz. - Mrugnęła słodko i wsiadła do samochodu.
Pokręciłam tylko głową i podążyłam jej śladem.

Wiedziałam, że teraz może już być tylko lepiej. To właśnie jej zawsze wszystko mówiłam. Znała każdą moją tajemnicę, każdy sekret. Prócz tego najgorszego...
Jadąc do domu przyjaciółki zastanawiałam się jak zareaguje klub widząc mnie na meczu. W końcu od dłuższego czasu zapewniałam, że nienawidzę tego sportu. że nie chcę mieć z nim nic do czynienia. Poza tym nikt nie wiedział, że wróciłam.
Jedyny plus, to fakt, że chociaż na chwilę będę mogła zapomnieć o moim koszmarze, który nosił imię Ivo Provenzano. Może to był jednorazowy wybryk i więcej nie wróci? Łudziłam się, że tak będzie.

W głębi serca poczułam ciepło. To tak jakbym wracała z powrotem do życia. Życia, które zostawiłam z głupoty. Czas to zmienić.

- Widzę, że zmieniłaś styl. - Odezwała się Ola przeglądając moją szafę. Faktycznie sukienki, które w niej wisiały były bardzo odważne. Gdyby tylko wiedziała...
- Troszeczkę. - Kończyłam właśnie pakować walizkę. Dużo zabierać nie chciałam, w końcu już w poniedziałek mieliśmy być z powrotem. Zamierzałam właśnie zamknąć torbę, kiedy usłyszałam śmiech dziewczyny. Popatrzyłam na nią pytająco.
- A kosmetyki? - Zapytała dziewczyna.
Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
- Idę spakować. - Uśmiechnęłam się i pobiegłam do łazienki.
Wrzucałam akurat tusz do kosmetyczki, kiedy usłyszałam dzwonek. W drzwiach pojawiła się Ola.
- Otworzę. - Mrugnęłam wdzięczna i wróciłam do przerwanej czynności.
Kierując się ponownie do pokoju usłyszałam śmiech przyjaciółki. Dopakowałam więc spokojnie rzeczy i przebrałam się w coś wygodnego, w końcu podróż trochę potrwa. Poprawiłam jeszcze włosy i byłam gotowa.


Z torbą udałam się na dół. Kiedy zobaczyłam, kto stoi jak gdyby nigdy, nic na środku mojego salonu przystanęłam. Walizka wypadła mi z dłoni i z hukiem uderzyła o podłogę.
- Wyjdź stąd. - Warknęłam w stronę mężczyzny.
Ola była wyraźnie zaszokowana moją reakcją. Nie dziwię się. Na początku Provenzano też wydał mi się idealny, bez skazy. Tak jakby od razu można było mu zaufać. Jakie to złudne.
- Oj królewno, mówiłem że to nie koniec. - Podszedł do mnie, a ja gwałtownie się odsunęłam.
- Powiedziałam. Wyjdź z mojego domu i daj mi spokój! - Krew buzowała w moich żyłach.
- Wrócimy do tego jeszcze. - Odwrócił się w kierunku blondynki. - Masz świetną koleżankę. Szkoda tylko, że taka z niej dziwka. - Po tych słowach opuścił pomieszczenie z uśmiechem na ustach.
Zerknęłam na Olę. Wyglądała na przerażoną.
- Co to miało być? - Wydusiła z siebie w końcu.
- Nawet nie pytaj. - Podniosłam w końcu rzeczy. - Idziesz?
W ciszy ruszyła za mną.


...

No to mamy jedynkę ;)

Jakieś pomysły co do przeszłości Izki? :D
Patka, Ty nie komentuj nawet :*

liczę na komentarze :)

Do następnego ;*

~ DarkFace

5 komentarzy:

  1. Czekam na więcej. Wiem, że mi się podoba, ale jak to z reguły u mnie jest w nowych opowiadaniach - nie umiem komentować.

    Zapraszam, również do siebie na 2 ;)
    http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne :)
    Coś mi się zdaje, że Ivo namiesza :/
    Ola i jej reakcja :D - już ją lubię !
    Coś mi się zdaje, że na tym meczu coś się wydarzy :)
    Pozdrawiam ;*

    Ps Zapraszam do mnie na 12 rozdział :)
    http://ironiaa-losu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co do przeszłości Izy - wydaje mi się, że była ona prostytutką ;)

      Usuń
  3. O nowe opowiadanko ;3
    Uwielbiam jak piszesz, ;)
    Mysle ,ze Ivo wiele namiesza w jej zyciu jeszcze, ;3 ale nie moze sie zalamywac musi byc silna ;3

    Do nastepnego ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie się zaczyna, oj będzie się działo, Czytam dalej. Zapraszam do siebie. pasjanaszymzyciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń